Jeszcze raz spróbowałam zajrzeć w niebieskie oczy wilka, aby dowiedzieć się z nich nieco więcej na temat jego przeszłości i charakteru, ale niestety, po raz kolejny, uniemożliwił mi skorzystanie z mojej umiejętności, odwracając wzrok w inną stronę.
- Nie, nie będę cię dłużej zatrzymywać. Gdybyś czegoś ode mnie chciał, wiesz gdzie mnie szukać. - Odpowiedziałam i powoli zaczęłam zmieniać kierunek, by móc wejść do jaskini będącej od dzisiaj moim nowym miejscem zamieszkania.
- Będę o tym pamiętał, bywaj. - Odparł i poszedł w swoją stronę. Intrygowało mnie coś w tym wilku, a jeszcze bardziej to, co powiedział podczas naszej drogi do tego miejsca. Postanowiłam póki co odgonić myśli o przyszłości i skupić się na teraźniejszości. Wraz z moim niewielkim dobytkiem przekroczyłam próg swojego nowego domu. Rzuciłam plecak oraz pokrowiec na ziemię i włączyłam odtwarzacz, puszczając zupełnie świeżą piosenkę od Breaking Benjamin.
W momencie zaczęłam śpiewać wraz z wokalistą, na cały głos, najlepiej jak umiałam, kręcąc się po nowym mieszkaniu i rozpakowując swoje rzeczy. Pudełko z dwoma żyletkami, kilka naprawdę dobrych płyt, pieszczochy i medaliki, kilka par słuchawek, moje pióra i różnorakie zeszyty, kredki, kolorowe papiery, naklejki, podkowa, kilka kostek do gitary, kilkanaście ukochanych książek oraz gitara akustyczna MSA CW 170. Rozkręcałam się, śpiewając kolejne utwory moich ukochanych zespołów. I wtedy wszedł jakiś wilk, którego kojarzyłam z mojej byłej watahy. Zamilkłam, ale i tak wiedziałam, że słyszał mój śpiew...
- Nie przeszkadzam? - Zapytał, przekraczając próg jaskini.
- Nie, mam nadzieję, że nic nie słyszałeś... - Wyszeptałam, ściszając muzykę.
- Nie dało się nie usłyszeć. Zarówno twojego głosu, jak i muzyki w tle.
- Zawsze lubiłam słuchać jej głośno... i śpiewać głośno. Wybacz. To, z czym do mnie przychodzisz?
- Z niczym konkretnym. Usłyszałem, że dołączyła jakaś czarno - biała wadera z zieloną grzywką i ogonem, która należała do mojej byłej watahy.
- Czekaj, czekaj... To ty jesteś tym wygnanym sprzed pół roku? - Zapytałam.
- Tak. Mam na imię Flash.
- Lost In Dreams, miło poznać. - Uśmiechnęłam się, modląc się w duchu, by już sobie poszedł.
- Ciebie również. Chciałem powiedzieć, że zawsze możesz mieć we mnie oparcie, gdyby coś się stało. W końcu jedziemy na tym samym wózku.
- Dzięki, będę o tym pamiętała. - Odparłam.
- Do zobaczenia. - Powiedział wilk i wyszedł z jaskini. Postanowiłam założyć słuchawki i wyjść pozwiedzać ośnieżone tereny. Niestety, na moje nieszczęście, niecałe sto metrów dalej, spotkałam jakąś wilczycę.
< Wilczyco? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!