UWAGA, PONIŻSZY TEKST ZAWIERA WYRAZY, OKREŚLANE MIANEM BRZYDKICH SŁÓW / PRZEKLEŃSTW. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Podniosłam wzrok na basiora, którego pysk, wykrzywiony w grymasie bólu i determinacji. Ten chłoptaś naprawdę wierzył, że uda mu się dotrzeć do domu. Do rodziny. Do ukochanej watahy... Eh, to wszystko przesycone było niezwykłą nutą wrażliwości i pragnienia powrotu.
Kiedy westchnęłam cicho, poczułam jak pogruchotane żebra dźgają moje płuca. Rozlewająca się po ciele krew wędrowała na tyle szybko, że wytwarzane przez nią ciepło, dawało złudne wrażenie gorąca.
- Naprawdę tak cię interesuje to, jakim cudem znalazłam się na twojej drodze? - parsknęłam i przerzuciwszy środek ciężkości, usiadłam ciężko. Doskonale czułam złamanie w prawej łapie, jednak ten niewielki uszczerbek na zdrowiu w żadnym stopniu nie przykuwał mojej uwagi. Tymczasem wyczekujące spojrzenie basiora, nie dawało o sobie zapomnieć - Nazywam się Brokenheart, pochodzę z Rosji a w tym, dla ciebie obcym świecie żyje od dwóch lat. I nie, nie należę do żadnej z tutejszych watah, ale spędzając czas na uboczu nauczyłam się, co to znaczy przetrwać tu. Moje życie, to jeden wielki przypadek. Uwierz, nie powinno mnie tu być. - skwitowałam z niesmakiem.
- Eh, zmienię imię na Autentyczny Idiota... nie pojmuje tej twojej aluzji - jęknął, a chłodny powiew wiatru zjeżył mu sierść na karku.
- Idiotą bym cię nie nazwała, ale jesteś strasznie naiwny, jeśli chodzi o... - urwałam potrząsając łbem - Chodzi o to, że nie chcę żyć.
- Niedoszła samobójczyni? - zgadł
- Wielokrotna. Masochistka, jeśli chcesz wiedzieć. Czyli jedna z tych, z którymi takie wilki jak ty nie powinny się zadawać.
- Co masz na myśli, mówiąc o takich wilkach jak ja? - zmarszczył brwi a jego poranione łapy zadrżały po raz kolejny od chłodu
- Matka nie robiła ci wykładów, na temat tego, że jeśli nie chcesz zepsuć sobie umysłu, powinieneś szukać znajomych z wyższych sfer? Oficjalnie możesz iść szukać gdzie indziej. - spojrzałam na niego lekceważąco. Czy do stwierdzenia, ile on wie o życiu, będzie mi potrzebny kalkulator?
- Zawsze mówisz od rzeczy, czy to śnieg uderzył ci do głowy? - teraz to on wyrażał się z niesmakiem - jeśli masz się za mało inteligentną, to powiedz bez owijania w bawełnę, a nie pierdolisz o jakichś niższych sferach! Niższe sfery, to zdrajcy i głupcy, idioci zakochani w sobie, mordercy bez sumienia!
- Miło. Alkoholicy też? - przewróciłam oczami
- Nie. Eh, skończ z zaniżaniem samooceny. Ciemni się, powinniśmy odnaleźć jakieś schronienie... - Diesel nagle przerzucił wzrok na zabiegające chmurami niebo.
- Po pierwsze, ja doskonale wiem ile jestem warta, i nikt, a już zwłaszcza nie ty, nie będzie mi prawił morałów o mojej pozycji społecznej. Po drugie, skąd założenie, że gdziekolwiek z tobą pójdę!? Ja cię nie znam, tak samo jak ty, nie znasz mnie. - warknęłam, i w tej chwili czucie w łapie powróciło. Złamania proste tak szybko się goją... żadnego wylewu do mózgu też nie będzie, prawda?
- Więc umrzesz na chłodzie. Tego chcesz?
- Tak. Tak, tego chcę, chcę tego od sześciu lat! I wiesz co, marzenia się nie spełniają, a życie z każdym dniem robi się bardziej zdradzieckie i szare! Nigdy nie wiesz, kto skrzywdzi cię najbardziej! - krzyknęłam unosząc się. Rozłożyłam pierwszą parę skrzydeł, ze zdumieniem stwierdzając, że poza głębokimi zadrapaniami, kończynom nic nie dolega.
I wtedy, niebieski wilczur stojący przede mną zamarł. W jego oczach malowało się największe przerażenie, jakie kiedykolwiek dane mi było spostrzec. Cień przesłonił jego pysk, tak samo jak i ziemię u moich łap. Ciężki, gorący oddech muskał futro na moim karku.
Nie ośmieliłam się spojrzeć za siebie.
< Diesel? Co ta za moimi plerami stoi!? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!