Obejrzałam się dookoła siebie. Na polu walki nie przeżył nikt z obcej watahy. Lonely i ja wybiliśmy wszystkich. Odetchnęłam z ulgą. Cieszyłam się, że już było po walce, gdyż mogłam nareszcie odpocząć. Właściwie to wszyscy mogli. Udało nam się odeprzeć pierwszą falę wroga. Z tego co słyszałam zginęła tylko Sollyz, ale pewien wilk ją odrodził poprzez kupienie eliksiru ze specjalnymi właściwościami.
Skierowałam swoje kroki w stronę obozowiska. Nie było jak na razie wielu rannych, a jak już byli to mieli nieliczne rany, tj. zadrapania czy zwykłe siniaki. Nasze wojska, choć mniejsze w porównaniu z wrogimi, walczyły świetnie.
Usadowiłam się koło namiotu, który dawał mi trochę cienia. Jak na razie miałam dosyć słońca. Mocno świeciło, zważając na to jaką mamy teraz porę roku. Koło mnie przysiadł Lonely. Nie żeby przeszkadzało mi jego towarzystwo, gdyż nawet mnie zadowalało, ale byłam ciekawa, dlaczego taki mi stróżuje.
- Słuchaj, czemu tak mnie pilnujesz? - zapytałam, kiedy przełykał wodę, której zaczerpnął z bukłaka. Spojrzał na mnie uważnie spod grzywki. Widziałam tylko jego ciemne źrenice.
- Obiecałem to Alone. - odpowiedział treściowo.
- Rozumiem. - mruknęłam. Na myśl o mojej mamie zalała mnie fala ciepła i tęsknoty. To była jedyna wilczyca, do której tak się przywiązałam i miałam takie zaufanie. Oczywiście była też Willow, ale jak na razie to ją jeszcze poznawałam.
- Co tak spochmurniałaś? - zapytał ni stąd ni zowąd.
- Zawsze mam taki wyraz twarzy.
- Widzę, że teraz naprawdę jesteś smutna. - ciągnął niewzruszony. Przewróciłam oczami i pozwoliłam mu poznać prawdę.
- Tęsknie za domem. Chciałabym, aby ta wojna dobiegła końca. - szepnęłam. Lonely podszedł do mnie i objął mnie pocieszająco.
- Nie martw się. Dopilnuję, abyś wróciła. - wymruczał mi wprost do ucha. Staliśmy tak chwilę. Nawet za długo. Czułam, że jeżeli przytrzyma mnie jeszcze dłużej, to będzie więcej niż tylko pokrzepiający uścisk.
- Lonely, możesz już mnie puścić?
< Lonely? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!