sobota, 3 stycznia 2015

Od Satoshi'ego - Przelana krew

Walka była moim żywiołem. 
Odkryłem to dopiero teraz, kiedy trafiłem na pole walki. Unikałem kul ognia, wodnych pocisków, skał lecących w moim kierunku. Śmigałem między nimi. Czułem się jakbym tańczył. Tańczył razem z powietrzem o życie lub śmierć. Kiedy moi towarzysze zaatakowali te wilki, rzuciłem się razem z nimi do ataku.
Padli ja muchy. Nie speszył mnie widok odgryzionych łap czy głów, które leżały ścięte kilka metrów dalej od ciał. Liczyło się to, że mogłem walczyć. Czułem się jak maszyna do zabijania. To z wilka robiła wojna? Bezwzględnego zabójcę? Odpowiedź jest raczej trafna.
Cały we krwi udałem się do obozu. Nie przeszkadzało mi, że za mną zostawały czerwone ślady moich łap. Nawet budziło to pewien strach wśród innych.
Oparłem się o pobliski głaz. Rozglądałem się w koło, widząc jak towarzysze w zaskakującym tempie niszą wrogie oddziały.
- Hej. - usłyszałem głos należący do Jenifer.
- Cześć. - odparłem oddychając ciężko. Spostrzegłem, że ma zabandażowany bok. - Co się stało?
- Pewien wilk rozciął mi pazurami bok, ale to nic poważnego. Powinna mi się niedługo wylizać z tego. - uśmiechnęła się lekko. Patrzyłem na nią w skupieniu. Wszędzie padały wilki i przelewano krew, a ona potrafiła się uśmiechnąć.
Nagle obcy wilk chciał na nią skoczyć. Pchnąłem Jenifer w bok, a napastnik upadł na mnie, próbując ugryźć mnie w szyję. Jenifer walnęła go w łeb, a ja w tym czasie wygryzłem mu gardło. Padł na ziemię, a wokół pojawiła się kałuża krwi.
- Dzięki. - odparłem, wypluwając resztki gardła napastnika.

< Jenifer? Urocza scena XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!