Zgłosiłem się na wojnę niedługo przed rozpoczęciem. Byłem młody, ale dobrze zbudowany. Umiałem walczyć. Stwierdziłem, że mogę umrzeć jako pierwszy, ale chcę umrzeć jako Blood, który poszedł na wojnę, a nie jako Blood, który został w watasze. Ustawiliśmy się w linii. Za chwilę mieliśmy uderzyć. I właśnie wtedy zauważyłem wilczycę. Fioletową wilczycę. Dokładnie trzy wilki w lewo ode mnie i jeden rząd bliżej. Coś mnie w niej zaintrygowało... Wówczas alfa dał nam rozkaz do natychmiastowego ataku. Pognałem prosto za nią.
- Jestem Blood. - Przedstawiłem się, wbijając sztylet, którym walczyłem, w głowę jednego z wilków. Jego mózg rozprysnął na wszystkie strony. Pozostawił również czerwone ślady krwi na moim ciele. - A ty?
- Ja jestem Ruby. - Rzekła, biorąc się za następnego wojownika. Powaliła go, ale z moją drobną pomocą i zaangażowaniem. - Dobrze walczysz.
- Wiem, dzięki. - Odpowiedziałem. - Ty też jesteś niczego sobie.
- Uznam to za komplement. - Rzekła, robiąc unik przed ciosem wroga.
- To był komplement. - Odparłem.
Obydwoje zrobiliśmy ten sam ruch, który ściął głowy naszych przeciwników. Po jego zakończeniu staliśmy bardzo blisko siebie, a nasze pyski, już czerwone od krwi wilków z wrogiej watahy, niemalże się stykały.
< Ruby? Taka sytuacja... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!