sobota, 3 stycznia 2015

Od Believe - Szczęście w nicości

Patrzyłam jak trójka moich dzieci beztrosko hasa po łące, podczas kiedy w innym miejscu przelewa się krew naszych towarzyszy. Martwiłam się bardzo o Populisa. Nie mogłam dać po sobie tego poznać, bo moje dzieci były jeszcze za małe, aby to zrozumieć. 
- Mamo! Jackie mnie przewróciła! - zawołała Debby. Spojrzałam na Jackie, która patrzyła na mnie ze skruchą.
- Ja nie chciałam, to Marder chciał się bawić w berka. - zrzuciła na brata. Wszyscy zaczęli się kłócić, a ja zaśmiałam się. Zdziwieni przestali i spojrzeli na mnie.
- Mamo, czemu się śmiejesz? - zapytał mój syn. Podeszłam do niego i poczochrałam jego włosy. Na co pisnął i odsunął się. 
- Śmieje się, bo mnie rozśmieszacie. - wyjaśniłam.
Wkrótce zapadł zmierzch, a ja udałam się do jaskini razem z niesfornymi szczeniakami. Wtulone we mnie usnęły. Nie mogła zasnąć, bo cały czas myślałam o Populis'ie. Martwiło mnie to, czy wszystko z nim dobrze. Postanowiłam wysłać mu telepatyczną wiadomość.
* - Cześć * 
* - Witaj, Believe * - odebrałam impuls. Z moich oczu poleciały łzy.
* - Cieszę, że żyjesz... Jak tam u ciebie * - zapytałam.

< Populis? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!