Byłam w wodnym sercu ... Leżałam sobie niespokojnie myśląc o wilkach które dokładają mi złośliwe cechy . Przecież jestem stanowcza , nieugięta , trzymająca na swoim , i mówię to co myślę . Rozumiem , że lubię wszelkiego rodzaju bójki , zakłady i komentarze . Ale niektórzy pomijają fakt , że jestem bardzo przywiązana do swoich przyjaciół , i mogę w każdej chwili się za nich poświęcić . Nagle zobaczyłam moją mamę ...
- Cześć Valixy .
- Jaka Valixy - powiedział toś obcym głosem -Jestem Kanna .
- Sorry . Jesteś bardzo podobna do mojej matki . - popatrzyłam na jej znaki .Położyłam się .- W czym mogę pomóc ? - zapytałam głosem trochę ciepłym .
- Akurat spacerowałam , i spotkałam ciebie . Przebiegniemy się ?
- Kanna , nie mam ochoty biegi . Jest za gorąco .
- Proszę !
- Dobrze . Ale nie za szybko . - powiedziałam i błyskawicznie wstałam .
Nasze ciała były w ruchu . Grzywa falowała w słońcu , a łapy biegły przez kamienie . Tak przez pół godziny .
- Zmęczona ?
- Trochę - odpowiedziała .
- To chodźmy do cienia , lub do wody .
Podbiegłam do miejsca gdzie był cień , i woda .
- Bawiłam się tu gdy byłam mała . - powiedziałam
- Ty się bawiłaś sama ?
- Owszem . Nie za bardzo lubiłam tłok . Powiedziałam pewnie , i zamknęłam oczy .- Ale ciebie jakoś polubiłam .
< Kanna>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!