Tej nocy śniło mi się, że muszę przedostać się przez Dymiące Góry, aby zdobyć coś, co było dla mnie bardzo ważne. Była to jakaś księga. Miała ona zmienić mój los.
Gdy się obudziłem, to zrozumiałem, że to jest moje przeznaczenie. Bardzo się zdziwiłem.
Po śniadaniu było zgromadzenie i ustalaliśmy parę spraw. Gdy już się skończyło, to zauważyłem w tłumie smutną waderę. Spytałem się idącego obok wilka.
- Czemu ona jest smutna? - spytałem.
- Bo jej matka zginęła w pożarze - odpowiedział, po czym odszedł.
Poszedłem do Gustawa.
- Nie będzie mnie przez dłuższy czas, bo muszę odzyskać coś, co jest dla mnie bardzo ważne - oznajmiłem mu.
- Idziesz sam? - spytał Gustaw.
- Nie, idę znaleźć kogoś, kto by ze mną poszedł. Tylko nie bardzo wiem, kto by chciał.
- Hm... Pytaj się innych, może ktoś zechce.
- Dobrze.
Odszedłem. Zamyśliłem się.
"Prawie nikogo nie znam" - pomyślałem. Przypadkiem wpadłem na kogoś.
- Przepraszam - powiedziałem - Zamyśliłem się.
- A nad czym tak myślisz? - spytał.
- Muszę wyruszyć za Dymiące Góry, tylko nie mam kompana. Może chciałbyś ze mną pójść?
- Hm... A tak w ogóle jak się nazywasz? - odpowiedział.
- Will. A ty?
- Jestem Harry.
- To jak, chcesz pójść?
< Harry, chcesz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!