Trenowałam przez dwie godziny . Moja figura była tak bardzo podobna do Pattona , że przez cały czas myślałam , że jestem z nim bardzo blisko spokrewniona . Do tego podobne kolory , i ułożenie łatek na sierści . Do tego , moje łapy przypominają jego - idealne do biegów . I jeszcze mój ogon .. To wszystko stanowiło wielkie zamyślenia i ból .
Dzisiaj postanowiłam sprawdzić , mój najlepszy czas ... Wzięłam stoper i pognałam ... Prawdę mówiąc , byłam jeszcze bardzo daleko do wyników Pattona .
Więc biegłam i biegłam a moim oczom ukazała się sylwetka ... Biegłam na nią a ona na mnie . To była ćwierć sekundy jak ja i wilk zderzyliśmy się , a stoper poleciał het , het wysoko jak chmury .
- Jałć ! - krzyknęłam swoim ciężkim głosem .Ale tamten wilk nie doznał ku mojemu zdziwieniu żadnej rany .
Po prostu wstał , i podszedł do mnie ...
- Nic nic się nie stało , Shayle ?- zapytał .
- Skręcona łapa - powiedziałam , i w tej chwili rozpoznałam , że to Patton
Patrzyłam się w jego oczy . Zauważyłam ogień . Ale nie ogień złości , czy nienawiści . Był to ogień zmartwienia .
Patton patrzył się na mnie ... Widział mnie tylko jak miałam dzień , a ja jego też .
- Jesteś jakoś dziwnie podobna do mnie ...
- Wiem ... Jakbyśmy byli ze sobą spokrewnieni . - mówiłam myśląc .
< Patton>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!