Nazywam się Jez. Pochodzę znad 3 wodospadów. Moja rodzina mieszka tam od pokoleń. A,przepraszam - mieszkała. Nie wiem co się z nimi stało. Zagineła moja matka - Kiara, ojciec - Ward, oraz Kovu i Mila - moje młodsze rodzeństwo. Dlaczego nie zaginełam z nimi? Ponieważ kilka chwil przed pożarem lasu wiedziona instynktem poszłam nad jezioro. Wszyscy zawsze mi mówili że mam wielki instynkt, lecz nie obchodziło mnie to. Bez namysłu i informowania reszty pobiegłam nad rzekę. Pływałam i nurkowałam, a na koniec. nie wiem czemu, nagle zanurkowałam pod wodę i siedziałam na dnie. Mam bardzo bliski kontakt z wodą, kiedyś gdy spotkaliśmy inną sforę ich szamanka powiedziała mi że jestem bardzo uzdolnioną wilczycą. Pokazała mi jak być bardzo szybkim, niewidzialnym i niesłyszalnym. Jak panować nad wodą, śniegiem i lodem. O bardzo wielu rzeczach mi opowiedziała. Lecz na końcu nie pozwoliła mi się tym z nikim podzielić. Dlatego potrafiłam być pod wodą bardzo długo. Potrafiłam nawet pod nią oddychać. Po mnie więcej godzinie wynurzyłam się i wtedy zniósł mnie prąd rzeczny. Przez chwilę wydawało mi się że czuję dym i krew lecz zignorowałam to. W tamtej chwili walczyłam z prądem, co naprawdę nigdy mi się nie zdarzyło. Jakby ktoś wpływał na to, bym nie mogła ujarzmić mojego żywiołu. Ktoś bardzo silny. Dopiero po późniejszym zastanowieniu się, przypomniało mi się że tylko szamanka to potrafiła. I jeden z wrogich wilków o których mi opowiadała. No i jego syn którego nikt nie widział. Myślałam nad tym biegnąc do naszej jaskini. Lecz nie poznawałam terenu. Wszystko było doszczętnie spalone. Zaczełam węszyć w poszukiwaniu woni kogoś z mojej rodziny. Bez skutku. Coś podpowiadało mi że jeśli zawyje będzie grozić mi niebezpieczeństwo, tak więc byłam cicho. Jednak nie poddałam się - zaczełam truchtać w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów. Skierowałam się na północ i wędrowałam tak kilkanaście godzin. Dawniej bym cieszyła się tą wędrówką, teraz byłam zaniepokojona. Poszłam nad rzekę po zachodzie słońca, a teraz wstawał nowy dzień i odczułam głód. Stanełam i zaczełam nasłuchiwać i węszyć. Gdy tylko usłyszałam ruch rzuciłam się pędem w tamtym kierunku. Po chwili już miałam cały pysk od krwi mojej ofiary. Gdy tylko się najadłam zanurzyłam pysk w wodzie i ruszyłam dalej. Biegłam cały czas, z przerwami na jedzenie przez około 3 dni. Wtedy byłam już tak wykończona że gdy znalazłam jezioro napiłam się trochę wody i zasnęłam. Wszystko mi mówiło że to zły pomysł, że powinnam najpierw powęszyć, lecz zignorowałam to i w moment zasnęłam. Obudziły mnie szelesty, więc w tej samej sekundzie co otworzyłam oczy już stałam przyczajona. Zauważyłam kilka par oczu wilków zza drzew. Już miałam się rzucić do ucieczki, gdy usłyszałam głos w swojej głowie
" nie bój się. Spokojnie, nic Ci nie zrobimy"
Nie wiedziałam kto to mówi, lecz na pewno był to samiec. Po chwili odpowiedziałam mu, równierz w jego myślach
"Kim jesteście? Pokażcie się, nie ucieknę "
Po chwili wyszła para wilków. Nie wiem czemu, ale od razu poczułam do nich zaufanie. I polubiłam tą biała wilczycę. Chyba to wyczuła, bo podbiegła do mnie. Czarny wilk tylko się temu przyglądał.
- Cześć. Jestem Ginewra. A ty?
- J..Jestemm Jez.- wymamrotałam
- Witaj Jez. Skąd jesteś?- pytała mnie Ginewra
- Mieszkałam z rodziną przy 3 Wodospadach. Teren został spalony, a moja rodzina zagineła. Czy widzieliście ich? - spytałam z nadzieją
- Niestety, ale nie. Przykro mi. Może dołączysz do nas?
- Do was? Czyli...?
Do watahy Krwawego Wzgórza. - odpowiedział za nią czarny wilk. - Nazywam się Gustaw. Razem z Ginewrą tworzymy parę alfa. Bardzo chętnie przyjmiemy tak uzdolnioną wilczycę.
- Chodzi o telepatię? Potrafie wiele innych rzeczy. Panuję nad wodą...- zaczęłam i uświadomiłam sobie moją gafę. Przestraszona spojrzałam na nich. Gdy zauważyłam ruch przy drzewach stanęłam się niewidzialna. Na niewiele się to zdało ponieważ Ginewra stała zbyt blisko mnie i wyczówała ciepło mojego ciała. Znów stałam się widzialna i zmieniłam się w parę. Zanim wskoczyłam do wody i z nią zmieszałam zdążyłam zauważyć zainteresowanie w oczach Gustawa i fascynację w oczach Ginewry. Stałam się znów cielesna i usiadłam na dnie. Zanim mrugnęłam siedziałam tam sama. Gdy znowu otworzyłam oczy siedział obok mnie Gustaw. Spojrzał na mnie i przemówił mi w myślach.
"Rozumiem że mogłaś się wystraszyć tego że powiedziałaś za dużo. Spokojnie. Z nami jesteś bezpieczna. A teraz może wypłyńmy na górę?"
" OK"- odpowiedziałam mu w ten sam sposób co on i wypłynęłam w górę.
Chwilę jeszcze porozmawiałam z nim i Ginewrą i ruszyliśmy do ich szańca. Biegłam pomiędzy nimi, lecz nie czułam się z tym dziwnie. Tak jakby była to norma. Po 5 minutach zatrzymaliśmy się. Gustaw ruszył pierwszy. Ruszyłam za nim dopiero gdy Ginewra trąciła mnie przyjacielsko nosem. Chwilę po moim wejściu otoczyły nas inne wilki.
Rozejrzałam się. Moją uwagę przyciągnął pewien tajemniczy, czarny wilk...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!