Spojrzałam na swoje łapy, całe pokryte krwią.
Chciałam się poruszyć, ale nie mogłam.
Moja krew uciekała ze mnie przez rany, które doznałam.
Zobaczyła, że Midas biegnie w moim kierunku.
Wyglądał na przerażonego.
Zabił moich oprawców.
Wziął mnie w ramiona.
- Taravia. - potrząsnął mną.
W jego oczach widziałam łzy.
Uśmiechnęłam się.
Moje oczy zamknęły się na zawsze.
Umarłam w ramionach mojego taty.
Umarłam skąpana we własnej krwi.
Umarłam z własnymi łzami w oczach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!