Pełno ciał ... na szczęscie tylko wrogich . Nasi radzili sobie o wiele lepiej . Jednak nie szukałem wrogów ... nie szukałem naszych wojowników . Szukałem Meridy ... wiedziałem , że nie jest wytrenowana do tego typu walk ... ja z resztą tez nie byłem . W pewnej chwili zobaczyłem ją . Dawała sobie radę z jednym napastnikiem . Gdy zatopiła swój sztylet w jego szyi podbiegła do mnie . Ustawiliśmy się do siebie plecami i przez jakiś czas skutecznie odpieraliśmy ataki . W pewnej chwili jednak dostrzegłem ogromnego basiora . Był cały okuty w pancerz i posługiwał się dwoma młotami . Wrogie wilki zaczęły go ubezpieczać a jeden z nich rozdzielił mnie i Meridę . Nie zdążyłem zareagować . Próbowałem zablokować jego atak ale skończyło się tym , że zniszczył moje sztylety . Oberwałem kilka ciosów ... wiedziałem , że nie były zadawane z całej siły ale i tak cholernie bolały . W pewnej chwili jednak basior stwierdził , że przestanie się ze mną bawić . Uderzył mnie w grzbiet tym samym krusząc moje kości . Straciłem możliwość poruszania tylnymi łapami i upadłem na ziemię jak trup .... bezwładnie , z głuchym uderzeniem o przesiąkniętą krwią ziemię . W jednej chwili doskoczyła do mnie moja partnerka . Była wściekła ... jednym płynnym ruchem odcięła łapy mojego oprawcy . Złapała jego broń , powaliła go na ziemię i tyle tłukła w jego hełm do puki nie dało się słyszeć odgłosu miażdżenia czaszki . Podbiegła do mnie i zapłakała .
-Nie odchodź ... proszę .. - Szlochała .
-Mer ... obiecaj mi jedną rzecz .
-Jaką ?
-Nie dołączysz do mnie za szybko ...
-Dobrze obiecuję .
-Proszę ... skróć moje cierpienia .
-Czy wiesz kogo o to prosisz ?!
-Najważniejszą dla mnie osobę .
Ze łzami w oczach moja partnerka wyjęła jeden ze sztyletów , przyłożyła mi go do gardła i wykonała czyste pchnięcie . Chciałem złapać powietrza ale nie mogłem ... moimi ostatnimi słowami było " Kocham cię " .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!