Podkład:
To była tylko chwila, kiedy zobaczyłem, że z góry skacze na mnie jakiś wilk. Nim zdążyłem zareagować, moja partnerka Kim, złapała napastnika w powietrzu za podbrzusze. Przelecieli kawałek. Basior spojrzał na nią wściekle i w czasie upadku przekręcił się, upadając na nią plecami. Kim zawyła z bólu, a z jej ust poleciała krew. Usłyszałem nawet dźwięk łamanej kości.
- Kim! - zawołałem i pobiegłem w jej stronę. Leżała ledwo oddychając. Chciałem zaatakować napastnika, lecz ten był szybszy. Uderzył mnie z całej siły w łopatkę. Bardzo zdziwiła mnie jego siła, gdyż upadłem kilka metrów dalej. Chciałem wstać, ale nie mogłem. Całe ciało mnie bolało.
Słyszałem jak wilk cicho chichocząc podszedł do Kim. Stanął jej łapą na gardle, a ja musiałem na to patrzeć. Z oczu zaczęły mi lecieć łzy, a wadera patrzyła na mnie z przerażeniem. Zobaczyłem jak wilk wgryza się w jej szyję, z której zaczęła lecieć krew. Płynęła strumieniami wzdłuż śniegu. Zdołała mnie dosięgnąć.
- Kim! - zawołałem cicho. Źrenice wadery uniosły się do góry, zaś jej pysk lekko drżał, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. Z nadludzkim wysiłkiem wstałem. Podbiegłem do basiora i go ugryzłem w łapę. Ten rzucił mi pełne pogardy spojrzenie.
Jednym celnym ciosem łapy rozszarpał mój bok. Czułem jak moje wnętrzności wychodzą na zewnątrz, zanim osunąłem się na ziemię, złapałem go zębami za gardło. Zaskoczony padł martwy. Podczołgałem się do Kim.
- Evan? To ty? - zapytała cicho.
- Tak. - odparłem. - Jestem tu. - odpowiedziałem przez łzy. Zacząłem głaskać ją po głowie.
- Jest mi tak zimno... Zostanie ze mną. - poprosiła.
- Oczywiście. Obiecałem ci to pamiętasz. Obiecałem, że nigdy cię nie zostawię. - szepnąłem. Przytuliłem się do niej, kiedy wydała z siebie ostatnie tchnienie. Spojrzałem na niebo usłane gwiazdami. Przymknąłem oczy i dołączyłem do Kim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!