Myśliwi byli uzbrojeni po zęby. Noże myśliwskie, noże do rzucania, no i ta nieszczęsna spluwa... Było ich trzech. Jeden rzucił we mnie nożem. Trafił mi w grzbiet. Czułem, jak świeżo naostrzone ostrze, przebija mój kręgosłup. Po chwili usłyszałem głośne chrupnięcie. W moim kręgosłupie powstała dziura... Ale to nie był koniec zabawy. Miałem mnóstwo ran ciętych i kutych od noża, a także całą chmarę większych i mniejszych zadrapań, które zadał mi ich obecnie nie żyjący pies myśliwski. Robiłem uniki przed kulami, wystrzeliwanymi z pistoletu, ale niestety - dałem się trafić. Najpierw w jedną z łap, potem z kolei w klatkę piersiową. Resztką mocy wyczarowałem niewidzialną bombę i odbiegłem na dziesięć metrów. Po chwili dało się słyszeć wyraźny, trzeszczący w uszach wybuch. Z każdym krokiem traciłem świadomość coraz bardziej. Widok Claire i... ciemność.
***
Zamrugałem oczami z nieziemskim wysiłkiem.
- Claire... - Wydukałem. Leżała obok mnie. Chyba nasłuchiwała mojego oddechu. Chciała wstać, ale ja przycisnąłem ją do siebie. - Zostań. - Przysunąłem swój pysk do jej pyska. Wiele mnie kosztowało to, aby jej nie pocałować, ale powstrzymałem się... w pierwszej chwili. Potem już nie wytrzymałem. - Tak się cieszę, że jesteś... Kocham cię. - Rzekłem i pocałowałem ją prosto w usta, z największym uczuciem, na jakie było mnie w bieżącej chwili stać. Już po chwili ten niby zwykły pocałunek, przerodził się w prawdziwy taniec naszych języków. Taniec wyrażający kipiące w nas emocje. Kiedy po kilku minutach, musieliśmy złapać oddech, spojrzałem w jej niebieskie oczy.
- Tak się cieszę, że tu jesteś. - Powiedziałem. - Wiem, że to nie sen... Ty jesteś prawdziwa i jedyna, niepowtarzalna. Żaden, choćby najpiękniejszy na całym wielkim świecie sen nigdy nie będzie mógł się z tobą równać.
< Claire? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!