piątek, 18 grudnia 2015

Od Star - C.D. Miracle ''Gwiezdna droga, czyli jak tu dotarłam?''


Po tym, jak wadera upolowała swoją zdobycz, wyszłam z ukrycia i potruchtałam w jej stronę z kamiennym wyrazem pyska. Ciemna wilczyca nie wyglądała na groźną, a wyraz jej twarzy również nie przypominał, aby miała za chwilę się na mnie rzucić lub rozpocząć atak.
 - Stój! - Zawołałam, aby upewnić się, że wadera nie odejdzie. - Jestem Star, alfa Watahy Krwawego Wzgórza. Wiesz, że na Ziemi Wojny jest zakazane polowanie na terenach cudzych watah?
 - Przepraszam, byłam głodna. - Powiedziała wadera.
 - Nic się nie stało, rozumiem. Jak masz na imię? - Odparłam pytająco.
 - Miracle. Przybyłam z Watahy Z Dudniących Wodospadów. - Oświadczyła, po czym dodała. - Szukam watahy.
 - Mogę cię przyjąć, jednak musisz mi opowiedzieć szczegóły ze swojego życia, abym nie uznała cię za zagrożenie i wiedziała na jakim stanowisku mogłabym cię usadowić. Rozumiesz? Musisz przyrzec, że będziesz na wszystkie pytania odpowiadać szczerze i sumiennie. Jeśli mnie oszukasz, będzie to niosło przykre konsekwencje. Zostaniesz zapytana między innymi o historię, słabe punkty i lęki. Gotowa?
 - Nie mam nic do stracenia. - Wyszeptała niemal niesłyszalnie. - Tak.
 - A więc, ile przeżyłaś lat? - Zadałam pierwsze pytanie.
 - Liczę trzy lata. Urodziłam się 20 stycznia. - Odpowiedziała spokojnie.
 - Rozumiem. Słaby punkt? Lęk?
 - Mam bardzo wrażliwe okolice oczu oraz nosa, boję się swojego byłego partnera, Gold'a. Tylko proszę, nie wchodźmy w szczegóły, to dosyć delikatna sprawa. - Poprosiła, ściszonym i smutnym głosem. Przytaknęłam, kiwając łbem i zadałam kolejne pytanie:
 - Co lubisz, a czego nie lubisz?
 - Przyznam, lubię znęcać się nad zwierzyną łowną. Prócz tego lubię też mrok. Nie lubię natomiast basiorów i wszystkiego co słodkie. Myślę, że nie muszę tłumaczyć przyczyn.
 - Nie, skąd. Teraz proszę, wymień mi swoje żywioły i moce.
 - Moimi żywiołami są Mrok, Elektryczność i Lód. Mocy posiadam osiem. Mroczna macka, Stwarzanie halucynacji, porażenie prądem, elektryczne tornado, sople lodu, Władanie cieniem, zamrażanie, telepatia.
 - Dobrze. Ostatnie pytanie, możesz mi opowiedzieć swoją historię? Obiecuję, nikomu jej nie wyjawię.
 - Niech będzie, trzymam cię za słowo. Nikomu bym nie zaufała, ale jesteś alfą... Wszystko się zaczęło 3 lata temu 20 stycznia, urodziłam się. To było chyba najgorsza rzecz, którą zrobili moi rodzice, wolałabym nie żyć, ale wracając do historii: miałam spokojne dzieciństwo, bawiłam się z innymi wilkami, ale jeden samiec był wyjątkowy. Był to Charlie, spokojny ale jakże waleczny basior. Był najlepszy w walce. Pewnego dnia dowiedziałam się, że moja matka jest w kolejnej ciąży. Ucieszyłam się, tak samo jak mój ojciec, przynajmniej tak mówił, ale następnego dnia wyszedł z jaskini pod pretekstem polowania, już nie wrócił. Szukałam go, płakałam, ale on nie wrócił... do tej pory nie wiem co się z nim stało. Obowiązek wykarmienia rodziny spadł na mnie. Wtedy nauczyłam się doskonale polować, ale nie lubiłam tego robić. Charlie często mi pomagał, coraz bardziej czułam do niego miętę, Nareszcie moja mama urodziła znowu jedną waderę, nazwała ją AbiGail. To była moja siostra, którą kochałam nad życie. W końcu kiedy miałam rok, zostałam partnerką Charlie'go. Często bawiłam się z siostrą, to były najpiękniejsze chwile mojego życia, niestety nie trwały długo - kiedy Abi miała 6 miesięcy mama dała jej obrożę, a następnego dnia wyszła na spacer do lasu. Obiecałem jej, że zajmę się siostrą i tak też było, poszliśmy nad rzekę łapać ryby. Kiedy zmierzch nastał, mojej rodzicielki nadal nie było, nawet przez głowę mi nie przeszło, że mogło coś jej się stać. Zostawiłam siostrę w jaskini i poszłam szukać matki. Po pół godzinie zastałam coś szokującego, moją matkę całą we krwi. Podbiegłam do niej nie wierząc, szturchnęłam ją, myślałam, że to tylko okropny sen, niestety tak nie było. Moja matka nie żyła, miałam tysiące pytań do całego świata. Co mogłam zrobić? Jedynie wyć do księżyca. Dlaczego los jest taki okrutny? Moja siostra nie widziała co się dzieje, ciągle dopytywała się o matkę. Tak trudno jest przetłumaczyć szczeniakowi, że już kogoś ważnego nie zobaczy. Na szczęście mogłam polegać na Charlie'm. AbiGail w końcu dorosła, wiedziała co się dzieje wokół niej. Życie przygotowało kolejną niespodziankę, wojnę. Mój partner musiał wyruszyć na nią, był w końcu wojownikiem. Nie chciałam by szedł, ale on się uparł. Po tygodniu usłyszałam od wilków, że został ranny i przebywa w jaskini dla chorych. Pobiegłam tam, niestety z najgorszymi myślami. Nagle przed jaskinią zobaczyłam Charli'ego z otwartą raną na brzuchu. Pomimo niej chciał pomóc watasze, dlatego zdarł bandaże. Podbiegłam do niego i mówiłam by się nie poddawał, rany były za wielkie. Zdążył podnieść łeb i powiedzieć „Kocham cię”, a potem wyzionął ducha. Wtedy popadłam w depresję, długo siedziałam i płakałam. Jedyną osobą, do której się odzywałam była moja siostra. Ona próbowała mnie pocieszyć. Coraz częściej myślałam o samobójstwie, ale nie mogłam tego zrobić ze względu na siostrę. W końcu postanowiłam się otworzyć na świat. Znowu moje życie zaznało barw, poznałam samotnika imieniem Gold. Wszystko potoczyło się szybko, za szybko. Zaufałam nieodpowiedniej osobie. I poniosłam tego konsekwencje. A więc zostałam partnerką Gold'a, wojna się skończyła po miesiącu. Myślałam, że już los potoczy się w dobrą stronę, ale niestety tak nie było. Pewnego dnia Gold powiedział abym poszła z AbiGail do lasu w nocy, bo ma niespodziankę. Wybrałam się tam z nią, ale nikogo nie było. Mieliśmy już wracać, gdy nagle zza krzaków wyskoczyły cienie sterowane przez mojego partnera. Przycisnęły mnie i Abi do ziemi. Nie mogłam się poruszyć. Nagle zza drzew wyłonił się Gold i 3 inne basiory. Myślałam, że jestem uratowana, ale oni podeszli do mnie i do siostry i zaczęli coś wykrzykiwać. Jeden złapał mnie za kark i ugryzł. Zaczęłam się szarpać, ale to pogorszyło sprawę. Krzyczałam na Gold'a, a on szyderczo się uśmiechnął i powiedział, że koniec z tym, podszedł do AbiGail i zerwał z jej szyi obrożę, a potem powiedział, że musi się zemścić. Nie wiedziałam o co chodzi, powiedział jeszcze, że jest z watahy wroga i że mój ojciec zabił jego rodzinę, dlatego on zrobi to samo. Wtedy wyczarował nóż, zaczęłam się szarpać, nie chciałam aby moja siostra ucierpiała. Nie zdążyłam… Gold nie wahając się wbił go w okolice serca mojej siostry. Świat się zawalił, zaczęłam płakać, nie wiedziałam co robić. Gold wyciągnął nóż z Abi i powiedział, by mnie puścili. Siostra wylądowała w kałuży własnej krwi. Podbiegłam do niej i zaczęłam zrozpaczona krzyczeć, aby się nie poddawała, że wszystko będzie dobrze. Niestety świata i czasu nie zmienię. Moja siostra odeszła na wielki. Nim zaczęłam myśleć o czymś innym, Gold'a dawno nie było. Z chmur zaczął lać deszcz. Położyłam się łkając obok mojej zimnej siostry. Wolałabym umrzeć, dlaczego mnie nie zabili tylko ją? Mogłam użyć mocy. To przeze mnie zginęła. Co gdybym nie poszła tutaj? Wstałam na chwiejnych łapach. I zobaczyłam obrożę mojej siostry. Podeszłam smętnie do niej. Pachniała moją siostrą. Założyłam ją na siebie i poszłam do swojej jaskini, aby… się zabić. Zanim doszłam do niej, chmury zastąpiły się i ukazało się niebo. Spojrzałam w gwiazdy, chciały mi coś powiedzieć, ukazać. Wskazywały mi drogę, postanowiłam zaufać losowi i pójść ich drogą. Tego dnia z miłej wadery stałam się nieufną, wszędzie widzącą śmierć, a gwiazdy zaprowadziły mnie tutaj.
 - Miracle... To... strasznie smutne. - Powiedziałam, ocierając łzę po wysłuchaniu całej historii z wielką uwagą i zaciekawieniem. - Jeśli będziemy mogli ci jakoś pomóc...
 - Poradzę sobie. - Ucięła wilczyca ze smutnym uśmiechem.
 - Rozumiem... Proponuję ci stanowisko Zielarki. Zgadzasz się?
 - Chętnie. - Odrzekła.
 - Musimy ci znaleźć jakiegoś wilka, który oprowadziłby cię po terenach watahy.
 - Nie trzeba. - Powiedziała uprzejmie wilczyca.
 - Musiałabyś znaleźć sobie jaskinię i zaznajomić się z terenami... Ja nie mogę cię oprowadzić, jestem spóźniona na spotkanie w innej watasze. Co robimy?

< Miracle? Trochę brak weny. A, i sorry, że musiałaś tyle czekać >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!