Zawsze miałam ten sam sen... Widziałam ciemność... Zakładałam dziwną, białą maskę z ciemnymi, czerwonymi pasami... Moje oczy powoli pochłaniał mrok... Stawały się piwne, na moim pysku widać było wielki, szalony uśmiech żądny walki... Miałam miecz... Wtedy pojawiał się on... Zawsze pozbawiał mnie życia... I wtedy się budziłam... Ten sam sen każdego dnia... Czasem miałam wrażenie, że całe moje życie zatacza koło, z którego nie potrafię się wydostać... Nie potrafię mu się przeciwstawić... Wierzę, że pewnego dnia mi się uda... Pokonam go... Wstałam więc, jak zazwyczaj. Nagle usłyszałam:
- Sheira! Co ci się stało, jesteś cała w czarnej mazi... - Była to Crystal.
- Co?! - Odpowiedziałam przerażona, po chwili krzyknęłam: - Crystal, proszę. Odejdź jak najszybciej... - Czułam, że zbliża się coś złego.
- D-dobrze... - Odpowiedziała i pobiegła w swoją stronę.
Ja... Straciłam panowanie nad moim ciałem... Na szczęście udało mi się uciec poza tereny watahy, zanim to się stało, mogłam zrobić coś głupiego. Jedyne co mogłam zrobić, to patrzeć co się dzieje i to słyszeć... To coś, co widziałam codziennie w śnie... Zapanowało nade mną... Upadłam i straciłam przytomność... Tylko czułam, że ktoś lub coś podniosło mnie... Znów widziałam ten sen, ale... Był jakiś inny...
- Witaj, Sheiro. Pamiętasz mnie? Tym razem nie dam ci się obudzić, zniszczę cię! - Krzyknęło białe stworzenie w białej szacie, zauważyłam, że też mam szatę, czarną, i miecz, biały, wyglądał mi dość znajomo... Moje futro było czarne, miałam tę maskę...
- ...Tym razem to ty zginiesz... - Szepnęłam unikając ataku z zadziwiającą szybkością i odpłacając się atakiem.
- Chyba nie zrozumiałaś mnie, to ja jestem twym mieczem! - Krzyknął po czym zaatakował, przygniótł mnie to skały i... Trafił w podbrzusze... - Sheiro, możesz mi powiedzieć jaka jest różnica między królem, a jego koniem? I nawet nie myśl, by dać mi jakąś głupią dziecinną odpowiedź: "Ponieważ ten pierwszy ma dwie nogi, a drugi cztery", albo inne bzdury w tym stylu. Jeśli ich forma, siła i umiejętności są dokładnie te same, dlaczego jeden z nich staje się królem i rządzi walką, a drugi zostaje koniem i nosi króla?! Może być tylko jedna prawidłowa odpowiedź. Instynkt! - Powiedział przy czym zadał mi kilka ciosów mieczem, myślałam, że znów przegrałam, ale...
- *Instynkt...* - Pomyślałam, poczułam, że coś nade mną panuje, lecz było to dość przyjemne uczucie, żądza walki... Moje oczy zabłysły, stały się srebrne, wszystkie miejsca, które krwawiły... Zarosły czymś białym... Wstałam i ruszyłam do ataku. - Cero... - Powiedziałam cicho, po czym pokonałam stworzenie. - *Mrok?! Co to za moc?* - Pomyślałam po czym upadłam we śnie.
Obudziłam się w jakiejś jaskini, obok mnie coś siedziało, ale nie mogłam mu się przyjrzeć, moje oczy... Była na nich czarna maź... Jakby to mnie pochłaniało... Ale tym razem to ja wygrałam, panowanie nad mym ciałem wróciło, ale... W mojej torbie była maska...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!