Wstałam i poszłam do wodopoju... Kiedy już skończyłam, poszłam zwiedzać wszystkie miejsca. Kiedy szłam, zauważyłam wilczycę, która była jak ogień. Na grzbiecie miała ogniste pasy... Bardzo się zadziwiłam, że są tu takie wilki. U nas niektóre były podobne. Chciałam się z nią przywitać, jednak ona uciekła. Wydawało mi się, że się mnie boi, ale po pewnym czasie stwierdziłam, że jest niedostępna. Ale się nie poddawałam, znów poszłam do niej i powiedziałam
- Hej.
Jednak ona na mnie warknęła i sobie poszła. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Więc poszłam się zapytać innych wader czemu ona taka jest, Powiedziały one, że uciekła z watahy, w poszukiwaniu jednej z watah, w której jest alfa, co zabił jej ojca. Ta wilczyca miała na imię Safira. Bardzo zainteresowałam się życiorysem Safiry, było mi jej żal. Więc kolejny raz z rzędu do niej poszłam i powiedziałam, że znam już jej historię i jeśli ona tego chce, to mogę opowiedzieć jej swoją. Na to ona odwarknęła groźnie:
- Chętnie posłucham
Więc zaczęłam. Kiedy trochę porozmawiałyśmy, to nie wydawała się groźna. Jednak Safira nie lubiła za bardzo przyjaźni i nie chciała się z nikim przyjaźnić, więc mnie przegoniła. Zrobiło mi się trochę przykro. No ale cóż.... Ciekawe co czeka mnie jutro...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!