- Wreszcie się ocknęłaś... - mruknęła puma.
- Gdzie ja jestem? - zapytałam rozglądając się po jaskini.
- To mój dom. - odpowiedziała.
- Kim jesteś i co zamierzasz ze mną zrobić? - zapytałam próbując wstać.
- Mam na imię Darkness, nie ruszaj się, jeśli chcesz szybko wyzdrowieć. - odpowiedziała Dark.
- Rany? - zapytałam po części do siebie, po części do pumy.
- Nie pamiętasz? Masz szczęście, że cię stamtąd zabrałam... - odpowiedziała.
- Ile prawdopodobnie jeszcze będę musiała tu siedzieć? - zapytałam popijając, herbatę którą podstawiła mi puma.
- Kto wie... Myślę, że około dwóch tygodni. - odpowiedziała.
- No nic... Wytrzymam. - odpowiedziałam kładąc pysk na ziemi. - *Na szczęście nie wspomniała o masce...* - pomyślałam.
***Tydzień później***
- Pójdę teraz na polowanie, widzę, że czujesz się już lepiej. - odpowiedziała po czym wyszła, postanowiłam ją śledzić, przypełzłam powoli za jej zapachem, i zauważyłam, że jakby pojawiła się obok jelenia, a stała około pięć metrów od niego, po czym jednym ugryzieniem zabiła zwierzę pokaźnych rozmiarów, które nawet nie zdążyło obrócić się w jej stronę. Podeszłam do niej chwiejąc się.
- Jak to zrobiłaś? Mogłabyś mnie tego nauczyć? - zapytałam, po czym oderwałam połowę jelenia i zaczęłam zajadać.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? - zapytała.
- Inaczej nie pytałabym cię o to. - odpowiedziałam, a Darkness zaprowadziła mnie do miejsca swych treningów, były tam mechanizmy z wystrzeliwanymi strzałami i kilka innych.
- Tutaj trenuję, zawsze gdy wstanie słońce. - odpowiedziała. - Jeśli strzała cię trafi zemdlejesz, więc uważaj. - Rzekła. Pobiegłam więc, najszybciej jak potrafię torem. - Źle. - powiedziała.
- Więc co mam zrobić?
- Bardziej się skupić. - odpowiedziała krótko.
***Dwa tygodnie później***
- I jak mi poszło? - zapytałam podbiegając do Darkness po skończonym treningu.
- Świetnie, widzę, że dużo lepiej się czujesz. - odpowiedziała krótko, po czym dodała. - Więc ostatnie zadanie, spróbujmy tego w praktyce. - Spójrz na ten świerk kilkanaście metrów od nas, musisz dostać się na nie tak, abym nie mogła cię dostrzec.
- Łatwizna... - mruknęłam i przewróciłam oczami po czym wykonałam zadanie bez większego wysiłku.
- Możesz już wrócić do swej watahy. - odpowiedziała.
- Ale w którą to stronę? - zapytałam, a puma odpowiedziała. - Wytęż zmysły... - po czym zniknęła, zaczęłam węszyć, ale to nic nie dało, więc usiadłam. Starałam się myśleć tylko o powrocie do watahy. Po chwili mój wzrok, węch i reszta zmysłów poprawiły się, odleciałam w stronę w którą poprowadził mnie instynkt. Znalazłam moją watahę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!