Opuściłem moją rodzinną watahę, tylko dla niej. Nie mógłbym znieść kolejnego kryzysu w jej życiu, szczególnie, że było jeszcze takie krótkie. Nie sądziłem, że wilk, któremu bez obawy oddałem Lost pod skrzydła, zacznie się tak zachowywać. Ale stało się. Poza mną i nim, nie miała nikogo, a nie mogła przecież mówić jemu o tym, jak bardzo jej smutno, że tak ją potraktował. Zostałem więc ja. Dlatego tutaj dołączyłem. Flash był dobrym wilkiem, opowiedziałem mu więc całą historię i zapewniłem, że nawet jeśli Lost ułoży się życie, zostanę w tej watasze, aby ułożyć sobie swoje.
Zastałem tutaj również moją siostrę, Imagine. Brakowało już jedynie naszego brata, Silent Fear'a.
Zastałem tutaj również moją siostrę, Imagine. Brakowało już jedynie naszego brata, Silent Fear'a.
Przywitanie z Lost In Dreams było wyjątkowe, ponieważ długo mnie nie widziała. Rzuciła mi się na szyję i w mgnieniu oka ogrzała moje ciało swoimi łzami. Chyba sama nie potrafiła ocenić czy ten płacz był wywołany smutkiem, czy szczęściem. Kiedy się uspokoiła, oprowadziła mnie po terenach watahy i rozpromieniła się, zapominając przynajmniej na chwilę o Shadow'ie. Jednak nocą wszystko ulegało zmianie. Zawsze miałem wrażenie, że dopiero w nocy stajemy się swoimi prawdziwymi obliczami. Więcej myślimy, czujemy wszystko inaczej, bardziej. Zaczęła znowu wracać do tych chwil, kiedy była szczęśliwa ze swoim niedoszłym partnerem i rozważała co by było, gdyby dalej było między nimi dobrze. Chcąc odciągnąć ją od tych myśli, poprosiłem aby opowiedziała mi nieco o jaskiniach. Postanowiłem zamieszkać w Wiecznie Zimowych Szczytach, choć nie lubiłem zbytnio zimna.
***
Z samego rana wyruszyłem na małą wyprawę w nadziei, że poznam jakiegoś nowego osobnika. Mało wilków zapuszczało się w góry, z racji na to, że miały śnieg nawet poza nimi. Postanowiłem więc zejść do głównego terenu watahy i tam poszukać nowej osoby. Za dwa dni alfa miał przedstawić mnie całej watasze, jednak chciałem do tego czasu już kogoś poznać. Wilki podobno lubiły przechadzać się ścieżkami Lasu Dusz, co okazało się prawdą: ścieżki ze śladów były wyraźnie wydeptane i cały czas lekko prószący śnieg nie był w stanie ich przykryć. Nagle zza zakrętu wyłoniła się wadera. Śnieg padający w oczy utrudniał mi ogarnięcie jej wzrokiem, więc nie wiedziałem jak wygląda. Po sylwetce i sprężystym, pełnym gracji chodzie miałem jednak pewność, że postać jest płci żeńskiej.
- Kim jesteś? - Zapytała z odległości kilku metrów. Usilnie próbowałem zobaczyć jej twarz, jednak łzawiące z powodu mrozu oko nie umiało jej wyłapać.
- Nowym wilkiem, do watahy należę od wczoraj. Mam na imię Anonymous. A ty?
< Wilczyco? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!