piątek, 25 grudnia 2015

Od Star - Gwiazdy na zachmurzonym niebie

Kolejny raz moje oczy rozwarły się pod wpływem ogromnego bólu - to już trzecia taka sytuacja tej nocy, gdy budzę się i siadam na posłaniu, po czym z zaciśniętymi zębami podejmuję kolejną próbę zaśnięcia obok mojego partnera. Tym razem jednak Flash obudził się, kiedy usłyszał mój cichy jęk, wydany z bólu. Przetarł zlepione śpiochami oczy i spojrzał na mnie.
 - Star, co się dzieje? - Zapytał wilk, siadając obok mnie i wpatrując się we mnie z zaniepokojeniem.
 - Wyobraź sobie, że nie mam pojęcia. - Zawarczałam, rozdrażniona bólem.
 - Ej, wyluzuj. Idziemy do Makki, marudo. - Rzekł troskliwie, próbując mnie uspokoić.
 - Wybacz kochany, ale będziesz mnie musiał tam zanieść. - Uśmiechnęłam się lekko, po czym dodałam. - Ale nie, serio, bo ja nie mam siły wstać, a tym bardziej iść. Skurcze są zbyt silne.
 - Dobrze. - Odpowiedział, tym razem poważnym tonem. Oboje wiedzieliśmy, że żarty się skończyły. Pomógł mi więc wstać i wziął pod łapę, asekurując mnie drugą. Przeszkadzało mi to, bo - rzecz jasna - chciałam radzić sobie sama. Jednak nawet ja wiedziałam, że to może być niebezpieczne, więc schowałam swoją niezależność do kieszeni i pozwoliłam się prowadzić partnerowi. Jaskinia Makki i Patton'a na szczęście znajdowała się po przeciwnej stronie Kanionu Samotnej Gwiazdy, więc dotarliśmy tam dość szybko. Zanim weszliśmy do jaskini, upewniliśmy się, że ktokolwiek tam jest, wołając ich imiona. Patton, jako gospodarz, przywitał nas.
 - Witajcie. Co was sprowadza o tak późnej porze? - Zapytał u progu, wpuszczając nas.
 - Star nie może zasnąć, ma bardzo bolesne skurcze. - Wytłumaczył Flash.
 - Sama mogłabym to powiedzieć. - Wymamrotałam i dodałam: - Nie przeszkadzamy?
 - Nie. - Uśmiechnął się. - Wchodźcie. - Rzekł uprzejmie, po czym przywołał Makkę.
 - O co chodzi? - Zapytała, nawet się nie witając. Zauważyła chyba, że krzywię się z bólu.
 - Mówiąc w skrócie, bóle brzucha i skurcze były na tyle dokuczliwe, abym zbudziła się w nocy jedynie trzy razy. Ponieważ to może być coś poważnego, postanowiliśmy pójść do ciebie. - Wytłumaczyłam spokojnie.
 - Rozumiem. Star, ja już na pierwszy rzut oka widzę co ci może dolegać, ale wolałabym to sprawdzić. - Rzekła, po czym zwróciła się do naszych partnerów. - Panowie, pograjcie w karty, cokolwiek. To trochę potrwa. - Uśmiechnęła się i zaprowadziła mnie na tyły jaskini, gdzie była tak zwana lecznica.
 - Nigdy jeszcze nie widziałam jak wygląda ta twoja lecznica. - Powiedziałam i rozejrzałam się, nie kręcąc głową wokoło, gdyż bolało mnie całe ciało, z każdym kolejnym oddechem coraz bardziej.
 - Nie rozumiem dlaczego większość wilków nazywa to lecznicą. To uzdrowisko. - Powiedziała. - Ale teraz nie czas na to. Pozwól, że przyjrzę się twojemu brzuchowi. - Rzekła i wskazała mi małe posłanie, na którym położyłam się do góry brzuchem. Makka położyła na nim łapy, a jej uzdrowicielska moc sprawiła, że mogła widzieć to, czego inne wilki nie widzą.
- I co? - Spytałam zniecierpliwiona.
 - Powiedz mi, nie wydaje ci się, że przytyłaś ostatnio? - Zapytała z lekkim uśmiechem na pysku.
 - Wiesz, kilka godzin temu jadłam kolację wigilijną, więc wydaje mi się, że mogło mi przybyć parę kilogramów. - Zaśmiałam się, po czym popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem. Ta uśmiechała się.
 - No to dostałaś dość ciekawy prezent. Nosisz w sobie dwa nowe życia. - Oznajmiła z radością.
 - Naprawdę?! - Zapytałam, wręcz nie dowierzając swojemu szczęściu. Zawsze martwiłam się, że nie będziemy mieli następcy, gdyż swego czasu rzucono na mnie klątwę bezpłodności. Najwidoczniej została zdjęta wraz z teleportowaniem się do tego świata.
 - Tak! - Uśmiechnęła się wilczyca. Rzuciłam się mojej przyjaciółce na szyję, po czym natychmiast pobiegłam do Flash'a. - Star, powinnaś na siebie uważać...
 - To... masz jakieś ósemki? - Zapytał Patton, najwyraźniej znudzony już tą grą.
 - O, Star. - Rzekł Flash, gdy mnie zobaczył. - I co?
 - Będziesz miał swojego Flash'a Juniora. - Uśmiechnęłam się.
 - Naprawdę?! - Zawołał Flash i rzucił karty na ziemię, po czym wziął mnie na łapy i pocałował delikatnie w nos. - To cudownie!
Nie mogłam dostać lepszego prezentu na święta, aniżeli dzieci i radość na pysku mojego partnera. Wśród tylu problemów, na niebie pełnym chmur, nareszcie zagościły gwiazdy - szczęście.

< Flash? Chcesz coś dodać? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!