poniedziałek, 14 grudnia 2015

Od Lost In Dreams - Z pamiętnika marzycielki, cz. 2

Moje życie przypominało mi morze, które falowało, raz podmywając brzeg i wyrzucając różne skarby, a raz zabierając to wszystko z powrotem w bezkresną toń. Dla mnie każdy dzień był przypływem i odpływem: raz miałam wszystko, czego pragnęłam i byłam szczęśliwa, a po chwili los odbierał mi to, aby za chwilę znów oddać. Błędne koło, toczące się już kilka parę ładnych lat. Cały ten brak stabilizacji doprawiony był niepewnością ze strony mojej i innych. Denerwuję się, kiedy nie wiem jak mam się zachować, co zrobić, żeby było dobrze. Czy to aż takie trudne, że mój chory umysł nie może tego pojąć? Czemu zawsze kombinuję aż tak, że nie zauważam najprostszego możliwego rozwiązania: błądzę po labiryncie, choć jest możliwość ominięcia go i wyjścia z tego bez szwanku.
Ambicje i chęć do życia pojawiają się i znikają, tak jak promienie słońca, przysłaniane co jakiś czas przez pędzące bez konkretnego celu i miejsca, chmury. Wilki, których zdanie i poglądy są tak zmienne, jak kolory najbardziej zdesperowanego kameleona... Wszystko to mnie opuszczało: ambicje, wilki, chęć do życia. Nie miałam po co żyć.
A mimo to błądziłam w tym labiryncie dalej, choć mogłam ukrócić tą drogę jednym, prostym skokiem z dużej wysokości. Jednak coś wciąż mnie tutaj trzymało. Dawna ja. Dawna ja, optymistka z nadzieją na lepsze jutro, zawsze wesoła, uśmiechnięta, otwarta. Taka byłam za młodu, jednak wszystkie możliwe czynniki ukształtowały mnie wręcz przeciwieństwem dawnej siebie, z jednym tylko wyjątkiem - nieugiętością. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!