Biegłam obok Ayato. Basior skoczył na mnie. Przeturlaliśmy się kawałek. Zatrzymaliśmy się, a on stał nade mną. Patrzył na mnie z miłością. Zaśmiałam się. Ayato schylił się. Pocałowaliśmy się.
-Kocham cię, Yui.-powiedział mój partner. Niewiele myśląc znowu dałam mu całusa. Przypięczętowałam tym moją odpowiedź.
-Ja też, Ayato.-powiedziałam to, po czym popchnęłam basiora. Ayato poleciał do tyłu, a ja pobiegłam dalej.
-Jak ja cię zaraz złapie.-usłyszałam wołanie basiora.
Wybiegłam zza krzaków. Przed sobą zobaczyłam niedźwiedzia. Pastwił się nad młodym jeleniem. Upadłam przed nim jak długa. Niedźwiedź zaryczał. Zamachnął się łapą. Odleciałam kilka metrów. Uderzyłam w drzewo. Upadłam u jego konara.
-Yui.-krzyknął Ayato. Spojrzał na niedźwiedzia i uderzył w niego z impetem. Niedźwiedź zaryczał z bólu. Ayato jednym susem przeskoczył zdobycz niedźwiedzia. Wyszczerzył zęby. Napastnik stanął na dwóch łapach, ale mój partner ugryzł go w łapę. Niedźwiedź pognał w czeluść lasu.
Ayato podbiegł do mnie. W jego oczach widziałam strach. Powędrowałam za jego wzrokiem. Na brzuchu moje żółte futro stało się czerwone. Zupełnie jak trawa dookoła. Dotknęłam łapą rany. Nabrała szkarłatnej barwy.
-Yui...-szepnął Ayato. Po jego oczach spływały łzy. Zaczęły się mieszać z moją krwią. Dotknęłam jego pyska. Wtulił się w moją łapę.
-Nie płacz.-powiedziałam. Czułam się coraz bardziej senna. Ayato dotknął mojej rany. Pobiegł po wodę. Przybiegł ponownie do mnie.
-Nie bój się, Yui. Wszystko będzie do mnie.-mówił jakby sam do siebie. Przystawił do mnie łapy, ale woda nie rozbłysła. Nie leczyła mnie. -Pobiegnę po Ginewrę.
-Ayato...-powiedziałam słabym głosem. -To nic nie da...-mruknęłam. Przytulił mnie do siebie. Uśmiechnęłam się. Zamknęłam senne oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!