Kaira zaczęła znowu płakać. Nie wiedziałem, co mam zrobić... Przytuliłem ją tylko. Moje czarne futro, wsiąkało jej łzy, które obficie spływały po policzkach. Uroniłem jedną łzę.
-Bądź silna.-powiedziałem.
-Ayato... Straciłam partnera i jedną z przyjaciółek... To tak boli.-mruknęła.
-Wiem.-powiedziałem. Spojrzałem jej głęboko w oczy. Chciałem zobaczyć w nich Yui. Wiedziałem, że w moich widzi Luxia. Spuściłem łeb.
-Dziękuje, Ayato.-powiedziała. Oderwała się ode mnie. Nie chciałem jej wypuścić z łap. Dawał mi tyle ciepła, ale musiałem. Uczyniłem tą z ociąganiem.
-Proszę.-powiedziałem. Uśmiechnąłem się.
-Pójdę do moich dzieci. Muszę je pocieszyć. Bardzo mnie teraz potrzebują.
*Tak ja ja.*-pomyślałem.
-Dobranoc, Ayato.-powiedziała. Zniknęła w cieniu drzew. Odprowadziłem ją wzrokiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!