Jeszcze przez chwilę stałem głęboko zatopiony we własnych myślach, nim zauważyłem, że Em czegoś ode mnie chce.
- O co chodzi? - zaindagowałem, otrząsając się.
- Pytałam, czy nauczysz Rebeckę latać. - odparła.
- Aha. A nie sadzisz, że powinien zająć się tym ktoś doświadczony?
- Masz na myśli nauczyciela latania? - upewniła się.
- Owszem.
- Sądzę, że oni mają dostatecznie dużo zajęć przy innych obowiązkach. - odrzekła.
- Ale teraz nie ma szczeniąt. - próbowałem oponować.
- Zgadza się, dlatego mają przydzielone inne zajęcia.
- To jak będzie? - wtrąciła Rebecka.
- Wygląda na to, że nie mam innego wyjścia. - westchnąłem. - Ale ostrzegam, że robię to pierwszy raz, więc może mi się nie udać.
<Rebecka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!