Uśmiechnęła się lekko. Dotknęła łapą mojego pyska.
-Zraniłam cię.-szepnęła.
-To nic...
-Jak to nic?!-powiedziała zrozpaczona. -Muszę cię opatrzyć.
Zanim zdążyłem zaprotestować, podbiegła do rzeki. Przyniosła wodę. Obmyła mi rany. Całą uwagę skupiłem na jej oczach. Czemu wcześniej nie dostrzegłem, że są takie hipnotyzujące...
-Ayato.-powiedziała Kaira.
Nie zareagowałem.
-Ayato!-krzyknęła.
Oprzytomniałem. Kaira leżała na ziemi, przygnieciona moim ciężarem. Jej głowa spoczywała między moimi łapami. Głośno dyszała.
-Przepraszam.-powiedziałem. Nie miałem zamiaru jej puścić. Zbliżyłem do niej swój łeb. Zamknęła oczy.
< Ayato? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!