Pomyślałem po czym pogładziłem syna po grzbiecie .
- Posiadasz bardzo dziwne skrzydła .Są malutkie i odczepione od ciała .
- To ja wiem . - powiedział - Chodzi o to , że je stracę !
- Tak , stracisz i ta za raz .
- Co ?! Teraz ?!
- Owszem .- I popatrzyłem jak ostatnie piórko spada na ziemię .
- Nie ! Nie ja chcę latać !
-Ale będziesz - powiedziałem wesoło - Odziedziczyłeś to po mnie .
- Co po tobie ?
- Zdolność chowania skrzydeł pod skórę .
- Czyli będę miał duże skrzydła ?
- Tak . Teraz skup się i myśl tylko o skrzydłach . - zacząłem - Pierwsze przebicie bardzo boli , później nic nie będziesz czuł . Popatrz - powiedziałem i wskazałem na dwa draśnięcia na plecach , z których wyszły skrzydła . - Będziesz to robił jak ja . Teraz myśl tylko o skrzydłach .
- Dobrze, spróbuję .
Fearghal zamknął oczy . Z jego pleców przyszła zielona mgła , która mnie na chwile oślepiła . Na jego plecach pojwiły się jeszcze czerwone ze krwi rysy , z których wyłoniły się para skrzydeł , które były szaro-czarne . Z oczu syna popłynęły łzy , które próbował zasłonić . Mgła ustała , a on podszedł do wody i zaczął podziwiać . Z jego twarzy zniknęła wielka łza , za to jego oczy były pełne szczęścia .Na jego twarzy widniał wielki uśmiech .
- Synu , ja też to przeżywałem . Podobają ci się ? - zapytałem bardzo zadowolony z niego .
< Fearghal ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!