Zastanowiłam się. Może być jedynie w Tanzanii, w jakimś lesie.
- Na pewno jest na tym kontynencie. - Powiedziałam.
- Skąd ta pewność? - Spytała Valixy.
- Bo Kraina Umarłych znajduje się pod nią.
- A skąd ta pewność?
- Hades wysyła z zamku różne choroby i plagi, które atakują mieszkańców. Znając Lipsa, pewnie pomaga jakimś prostym wilkom. Powiedz mi, jakie jest najbiedniejsze wilcze plemię Tanzanii?
- Eh... Poczekaj... N... Na.. Naki... Nakita!
- To pewnie jest tam. Prowadź Valixy! - Zawołałam radośnie i ruszyłam za biegnącą już waderą. Po pewnym czasie dotarliśmy do celu. Była to niewielka wioska [było 7 domów, a w każdym mieszkała 5 wilków]. Na środku niewielkiego placu zobaczyliśmy szałas. Ostrożnie zapukałam do drewnianego okienka.
- Wejdźcie. - Odezwał się przemiły głos. Dom był bardzo skromnie urządzony, nie było tu prawie nic. Tylko kilka dywaników ze skór i parę głazów. Wilk wstał, wziął dwie skóry i położył na głazach. - Siadajcie i mówcie co was do mnie sprowadza.
- Ja - Rzekłam po chwili. - szukam swojego męża. Zagiął wiele lat temu.
- A ja - mówiła Valixy. - towarzyszę jej.
- A jak nazywał się twój mąż?
- Lips. - Odparłam na pytanie wilka. Nieco zdziwiony zaczął mi się baczniej przyglądać.
- A jak ty masz na imię?
- Adder.
- Tak samo jak moja żona. - Powiedział. Zwrócił się do Valixy. - Najlepsza przyjaciółka mojej żony miała na imię Valixsy.
- Kiedyś miałam tak na imię. Teraz brzmi nieco inaczej, Valixy.
- Kiedyś, czyli kiedy?
- Zmieniłam imię 10 dni temu. - Rzekła Valixy. Wilk znów popatrzył na mnie.
- Byłaś w Krainie Umarłych? - Spytał.
- Tak. - Odparłam.
- Zaszłaś w ciążę, gdy cię uwolniono?
- Tak.
- Buntowałaś się?
- Tak. - Odpowiadałam. Każde pytanie zbliżało nasze nosy bardziej do siebie. Valixy przypatrywała się temu z uśmiechem. W końcu nie wytrzymałam-skoczyłam mu w ramiona. To był on! To był Lips!
- Valixy, to on! - Krzyknęłam.
- Wiem. - Odparła szczęśliwa Valixy.
- Wracamy do domu?
< Valixy, wracamy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!