Byłam zdruzgotana . Aramis padł , lecz oddychał normalnie . Devil zaś co innego ... Zaatakował Harry'ego. Zaczęły mi płynąć gorzkie łzy . Mój wybawca zaczął tracić siły . Próbowałam się odwiązać , ale bez skutku . Spróbowałam wstać , ale to skończyło się upadkiem . Moje tylnie łapki zostały złamane . W tej chwili Harry , na nasze szczęście odebrał mieć i dziabnął Devila . Niestety wróg oddychał . Harry cały we krwi ,odwiązał mnie
- Harry... - szepnęłam .
Przeciągnęłam go lekko do siebie i pocałowałam jego usta , i ranę która prawie spowodowała śmierć . Byłam w jego objęciach na ziemi . Czułam , że jest bardzo zmęczony . Usiadł przy mnie i patrzył się na mnie swoimi pięknymi oczami .
- Musimy uciekać . Zaraz się zbudzą . - mówił .
- Lecz jak ?
- Wezmę cię na plecy .
- Harry ! Przecież jesteś u kresu wyczerpania .
- Dla ciebie zrobię wszystko . - powiedział .
Nagle błyskawica przeszła jego ciało . Stał się silny , wypoczęty i syty .
- No chodź ! - powiedział .
- Poczołgałam się i weszłam na jego plecy .
Gdy znajdowaliśmy się tylko mile od watahy , było południe .
< Harry ? Co było dalej ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!