wtorek, 16 lipca 2013

Od Harry'ego - CD historii Angeliki ''Do sedna sprawy!''

- Nie zostawię Cię! - Krzyknąłem.
- Ale... - Próbowała coś powiedzieć Angelika, ale ja nie dałem za wygraną. Z trudem wsadziłem pysk za kratki i pocałowałem ją. Bez słowa odbiegłem. Wszyscy w watasze spali, a ja wiedziałem, gdzie szukać. Kilka wilków było zawsze na uboczu, a wśród nich ten. Był cały czarny, w ogóle go nie znałem i nigdy nie widziałem. Otworzyłem moją butelkę z magicznym piaskiem, który sprawił, że wilk był przez minutę ślepy [na wypadek, gdyby się obudził]. Zerwałem z jego szyi klucz i ujrzałem przed sobą ... Devila! Przez 50 sekund chodził po omacku, aż w końcu odzyskał wzrok. Natychmiast skoczył mi do szyi i przycisnął do podłoża. Krew zaczęła mi lecieć z pyska, czułem, że umieram, tracę powietrze. Jego pazury coraz mocniej zaciskały się na mojej szyi. Wtem jedną z nich z całej siły mnie uderzył. Krew sączyła się powoli, tak samo jak przychodził mój koniec. Miałem już przymrużone oczy, ale zebrałem resztkę powietrza i dmuchnąłem mu w oczy piachem. Odskoczył ode mnie, a ja pozbierałem się. Na szyi miałem głęboką ranę, a mój pysk wyglądał strasznie. Skoczyłem na niego i z całej siły uderzyłem. To samo czyniłem, póki nie pomściłem wszystkich samic. Wszystkich, prócz jednej... Została mi Angelika. Nie chciałem go jeszcze zabijać, przyjdzie czas... Albo nie... Miałem jeszcze lepszy pomysł, ale musiałem poprosić Gustawa. Najważniejsze było zrobić coś z Aramisem, który akurat się pojawił. Trzymał w łapie ogromny miecz. Rzucił mnie na ziemię i przyłożył go do mojej szyi. Łapy wciąż miałem wolne, więc odepchnąłem go. Miecz poleciał wysoko do góry. Pochwyciłem go. Nagle obok mnie pojawiła się wadera. 
- Witaj. - Powiedziała.
- Co zrobiłaś z Angeliką? - Spytałem.
- Ja nic, ale oni... - Rzekła. Obejrzałem się wokół. Dostrzegłem Aramisa znikającego za drzewem. Popędziłem w ich stronę. Teraz nie myślałem o tym, że mogę popełnić zabójstwo, myślałem jedynie o Angelice. Ogarnęła mnie furia, podczas której zmieniam się w lwa. Wystarczyły trzy susy i już byłem przy Angelice. Devil i Aramis dopiero dobiegali. Ryknąłem głośno:
- Jeśli się zbliżycie, choćby na krok, rozszarpię was na strzępy! - Ale Devil miał już w łapach łuk i zatrute strzały. Angelika widząc to, podała mi przez kraty łuk i kilka strzał. Nie były zatrute, ale miały bardzo ostry, wyrabiany w afryce grot. - Angeliko, cokolwiek teraz zrobię, nie myśl o mnie źle. Ja robię to dla ciebie! - Szepnąłem i strzeliłem w Aramisa. Padł na ziemię. Devil za pomocą czarów, wyrwał mi z łap łuk. Rzucił się na mnie. Tym razem nie było już ratunku. Obezwładnił mnie, wyciągnął łapę po miecz i przyłożył mi do szyi. Zaczął powoli wbijać go coraz bardziej. Zacząłem się trząść, krew ponownie się sączyć. Spojrzałem w górę. Nade mną była głowa Angeliki, co oznacza, że byłem tuż przy jej klatce. - Przepraszam... - Wypowiedziałem z siebie prawdopodobnie ostatnie słowa. Ale w ostatniej chwili wypchnąłem miecz z łapy Devila. Przeturlałem się do niego. Przewróciłem wrogiego basiora. Nie zabiłem go na razie, ale był bliski śmierci. Otworzyłem kluczem zamek do klatki. Angelika była wolna, a Devil chyba nie żył. 

< Angelika ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!