Siedziałem z najukochańszą Smithy na łące.
- Musimy to ogłosić! - Powiedziałem radośnie.
- Mhm. I to zaraz! - Odkrzyknęła. Nagle przyszła Rose...
- Hej. - Powiedziała.
- Cześć. Green u nas był i mówił o twoim ambitnym planie...
- I ?
- Przykro mi, ale ja i Smithy jesteśmy parą. Godzinę temu się zgodziła. Właśnie mieliśmy iść do mojego ojca. Wybacz, ale nawet, gdyby nie to, to i tak bym odmówił. - Powiedziałem. Objąłem Smithy i poszliśmy do alf. Odwróciliśmy się...
- Aha, i wszystkiego najlepszego. - Powiedzieliśmy ze Smithy chórem i odbiegliśmy w las...
< Rose, wybacz. Może ten kolejny? Ale żaden z moich wilków >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!