"Shatni..." jej imię cały czas szumiało mi w głowie. Była taka piękna...
Zupełnie inna ode mnie, ale przecież przeciwieństwa pasują do siebie.
Przez 100 lat spotykałem różne piekne wilczyce, niekóre takie jak ja
bezlitosne, nieczułe, a niektóre miłe, delikatne. Jednak ONA była inna
od wszystkich innych wilczyc. To była wilzyca z moich marzeń! Nie,
takiej bym nie mógł wyśnić nawet w najpiękniejszym śnie. Miałem okazje
pokazać jej na co mnie stać już niedługo. Nie wiem dokładnie kiedy ale
mam nadzieje że dziś się dowiem. Postanowiłem że podczas walki bede ją
chronić. Ale... no właśnie było jedno ale... pewne pytanie.
- Shatni czy ty masz partnera?
- Shatni czy masz ukochanego? Nie,nie, nie!!! To beznadziejne!!!
Nagle z krzaków wyszła Shanti.
-Emm chyba usłyszałam jak mówisz do siebie - powiedziała spuszczając wzrok.
- Słyszałaś dokładnie co mówiłem? - pytałem próbując nabrać obrażony ton
- Nooo tak...
- A odpowiesz mi na pytanie? Bo wiesz jestem ciekawy jaka samica
jakiego partnera ma... - "Żeco?! Jaka samica jakiego partynera ma?!
Naprawde leszej wymuwki nie mogłem znaleźć?! <sarkazm>" krzyczałem
w myślach z irytacją
(Shatni?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!