Dzień był chłodny i nieprzyjemny, ale z drugiej strony nie był wcale taki zły, ponieważ nie padał deszcz. Postanowiłem wykorzystać tę jedną jedyną okazję i wyjść nad jezioro. Dziwiłem się, że nie jest ono jeszcze skute choćby cienką warstwą białego i śliskiego lodu, w końcu było bardzo zimno.
Kiedy już byłem nad jeziorem, naszła mnie nagła chęć popływania w nim, ale wariatem nie jestem i wygrałem trwającą dwie minuty walkę z myślą o pływaniu w tak lodowatej wodzie. Słyszałem przez szum liści, że ktoś się zbliża.
- Gustaw! - Krzyknęła owa postać.
- Słucham? - Spytałem nie wiedząc nawet kogo. W końcu z mgły, która z wolna opadała, wyłoniła się Nax'a, dumna jak zawsze, z głową uniesioną do góry.
- Musimy porozmawiać. - Powiedziała. W jej głosie słyszałem jednocześnie smutek, niepewność, niepokój i... grozę.
- Zamieniam się w słuch. - Rzekłem i zmieniłem swą pozycję ze stojącej na siedzącą, a wadera uczyniła to samo.
- Znasz War'a? - Spytała zaczynając tym samym rozmowę.
- Ba! Czy go znam? Ma 7 lat, kocha walczyć i jest świetnym wojownikiem, niestety tyle o nim wiem.
- A ma partnerkę?
- Słyszałem, że ma w sekrecie... - Powiedziałem i po tych słowach coś zaczęło do mnie docierać... Naxa spuściła wzrok i wtedy byłem już pewny, że to ona jest ową sekretną partnerką. - To ty, prawda?
- Tak. - Szepnęła cichutko.
- Ach... - Westchnąłem w końcu, po kilku minutach krępującej ciszy, gorszej niż ciszy kościelnej, owszem jest jeszcze cisza przepełniona grozą... - I co ja mam z tobą zrobić? - Zapytałem.
< Naxa? Dokończ proszę. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!