I znów mą łepetynę zasypał grad myśli. Matty'ego wysłać nie mogę, to wiem na pewno. Powodów jest wiele. Na pewno musi to być osobnik bardzo szybki, by zdążyć przed ludźmi, którzy będą szukać Jennifer. Prócz tego musi się wykazać dużą wytrzymałością i rzecz jasna zdrowym rozsądkiem. Powinien mieć duże doświadczenie w walce i co najważniejsze musi wykazać chęć. Matty był średniakiem - właśnie dlatego go nie wybrałem.
- Chyba mam pomysł. - Powiedziałem w końcu. - Za chwilę będę. - Dodałem i ruszyłem w stronę jaskini moich przyjaciół. Zastanawiałem się jeszcze. Mógłbym w sumie posłać Valixy, ale ona od 21 dni nie pokazywała się w watasze. Minąłem wielkie drzewo, z którego spadał właśnie ostatni liść. *Listopad*- pomyślałem. Zawędrowałem w końcu na miejsce. Dziwny zapach unosił się w powietrzu. Jednak nie mogłem wciąż zastanawiać się nad otaczającymi mnie woniami. Musiałem działać, by zyskać na czasie. Tak jak myślałem, była w końcu niedziela, Patton robił drobne porządki w jaskini. Wychodził akurat z kamieniami, które znalazł w jaskini.
- Witaj Gustawie. - Powiedział wyrzucając kamienie. Ja natomiast, nawet się nie witając, zacząłem temat.
- Posłuchaj. Chciałbym cię posłać na Alaskę, byś znalazł tam Jennifer. Sprawa jest pilna, a czasu mało, bo tylko kilka dni. - Powiedziałem. - Wybrałem ciebie, ponieważ masz doświadczenie w walce, jesteś szybki i masz zdrowy rozsądek. Ale musisz wykazać chęć wykonania misji.
- Oczywiście, że chcę. Przecież mnie znasz! - Powiedział Patt, ''rzucił'' robotę, wyszykował się w ciągu dwóch minut i wybiegł z jaskini. Popędził w kierunku północy. Ja natomiast wróciłem truchcikiem do Matty'ego, by powiedzieć mu o moich zamiarach. Był chyba trochę zły, że sam nie może wyratować panny z opresji. Pocieszyłem go, mówiąc, że Patton jej powie, że to wszystko było jego pomysłem. W zasadzie - to się zgadza, bo to on mi podsunął tą myśl, która wywołała lawinę w moim łbie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!