-Co!?-
wykrzyknełam. No nie! To wszystko moja wina! Po co ja łaziłam po tych
granicach!?No po co!? Zaklęłam pod nosem i spojrzałam w stronę watahy
Devina.
-Idziemy. Musimy ją odbić.- powiedziałam stanowczo. -Wądpiłbym, żebyś mogła tam pójść.- mruknął Patton. -Słucham? -To twój ojciec. Przeżyłaś szok. Nie powiennaś..- nie dokończył, bo przerwałam: -Uważasz, że jak to jst mój ojciec to się go boję!?Nigdy!- ruszyłam Patton poszedł za mną.Schowaliśmy się za kępa krzaków. -On mnie wyczuje. Rozdzielmy się.- powiedziałam.- Odwrócę jego uwagę i odbijemy Valixsy.- ruszyłam wprawo. Celowo zatrzęsłam krakami i odskoczyłam dalej. Wojsko Devina zaczęło patrolować te krzaki. Kątem oka zobaczyłam jak Patton zbliża się do miejsca, w którym najczęściej trzymali więźniów. <Patton???> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!