Szłam na moje pierwsze polowanie. Wybuchł pożar spowodowany przez Dianę i Klifa... Uratowałam się od najgroźniejszych płomieni i zemdlałam. Zobaczyłam tylko sylwetkę jakiegoś wilka. Wziął mnie na grzbiet i zaniósł w bezpieczne miejsce. Otworzyłam oczy...
- Gdzie jestem? - Zapytałam.
- Jesteś.... na terenach swojej watahy. - Mruknął.
- Co?! A ty! Zabieraj się stąd! - Krzyczałam na wroga.
- Przecież uratowałem ci życie.
- Nic mi nie groziło!
- Ja widziałem, że grozi. - Powiedział. Wtedy spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami.
- Banditt?! - Zapytałam uszczęśliwiona. Kiwnął głową.
- Twilight! - Usłyszałam krzyk. Ojciec przyszedł i był gotowy walczyć z Bandittem... NAstępnie wybuchła awantura. Dopiero wtedy wszyscy zrozumieli, że uratował mi życie.
- Przyjmij mnie proszę do swojego stada. - Powiedział Banditt
- Nie! Jesteś zdrajcą, tak jak wszyscy oni! - Warknął ojciec. Wybuchła kolejna awantura i Banditt został tymczasowo przyjęty. To wszystko, co wydarzyło się do tych czas w moim życiu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!