Opowiedziała wszystko jeszcze raz...
- Hmm... Kojarzę jakiegoś Devina... Psychopata? - Zapytałem chodząc w kółko po jaskini.
- Tak. - Odpowiedziała. - Idzie chyba w naszą stronę...
- Ach tak... Muszę z nim porozmawiać na osobności... Wyjdźcie i sprawdźcie, czy wszyscy są bezpieczni. - Powiedziałem. Wyszły i zrobiły jak kazałem. Do jaskini wszedł czarny wilk, wiedziałem, że to on... Byłem odwrócony tyłem, więc do końca go nie widziałem...
- Carla tu była? - Zapytał.
- Tak. - Odpowiedziałem.
- Mówiła ci coś o mnie?
- Tak.
- Jak widzę, nie umierasz ze strachu...
- Ja? Ja nie wiem co to strach. - Powiedziałem i skoczyłem mu do gardła. Zaczęła się krwawa walka. Siły były wyrównane... Do jaskini jak strzała wlecieli Lyx, Harp i Patton. Byli gotowi do ataku, nie pozwoliłem im na to. Nie chciałem narażać syna i przyjaciół. Rozumiejąc moje gesty odeszli. Zaczęliśmy krążyć po jaskini...
- Już niedługo. - Powiedział Devin i zaśmiał się psychopatycznie.
- Czemu my?
- Bo moja córka jest z wami szczęśliwa. Jej szczęście jest powodem.
- Zostaw ją w spokoju. - Powiedziałem. Próbowałem analizować, czy jest nieśmiertelny.
- Wiem o czym myślisz. - Powiedział chytrze... Do jaskini wpadła Carla.
< Carla? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!