Pamiętam tylko to, że jakiś wilk wrzucił mnie do rzeki... Wtedy się zaczęło...
Obijałam się o kamienie, wystające z wody. Moja łapa zaczęła krwawić, a mi z oka spłynęła łza bólu, i samotności. Nagle nieco osłabłam. Zamknęłam oczy, a kiedy miałam uderzyć w potężną skałę, która miała mnie zabić, poczułam, że ktoś ciągnie mnie za kark. Wilk wyciągnął mnie z wody, a ja patrzyłam na niego swoimi dużymi oczami, nieco przerażona.
- Wszystko ok?- zapytał.
- Tak, dzięki... - odpowiedziałam.
- Nie ma sprawy... Kim jesteś? Co cię tu sprowadza?
- Skąd mam wiedzieć? Ktoś wrzucił mnie do wody i...i potem ty mnie uratowałeś. -szepnęłam.
- Ok... może chcesz dołączyć do jednej fajnej Watahy, co?
- Chciałabym! - powiedziałam patrząc na niego.
- Chodź! - krzyknął, i zaczęliśmy biec.
Jakoś z trudem nadążałam za nim, ale pędził jakby go ktoś gonił.
- Wolniej! - krzyknęłam.
- Co?!
- Wolniej!!!
- Dobra! - powiedział i się zatrzymał, a ja w niego uderzyłam.
- Sorki... - powiedziałam.
Teraz, gdy już szliśmy powoli, zaczęliśmy rozmawiać.
- Jak masz na imię? - spytał.
- Jestem Rita, a ty?
- Jorel. Jeżeli można spytać... jaki jest twój wiek?
- Mam... mam 6 miesięcy.
- Okej... pamiętasz może, kto cię wrzucił?
- N..nie za bardzo... Ale podejrzewam, że mój ojciec.
- Aha... a jesteś w kimś zauroczona?
- Heh...czemu pytasz?
- Nie wiem, tak? - mrugnął.
- Jeszcze nie...
- Yhm...
- Jorel?
- Tak?
- Mógłbyś zostać moim mentorem?
<Jorel? Co odpowiesz? ;3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!