- Karona, naprawdę cię przepraszam. - szepnąłem, a mój głos poleciał do jej uszu wraz z delikatnym powiewem wiatru. Wilczyca podeszła do mnie z niemym uśmiechem na ustach. Położyła głowę na moim ramieniu, wtulając się w nie.
- Nic nie szkodzi. - rzekła dobrodusznie. Uniosła swoje niebieskie tęczówki na moją postać. - Będę mieć jakąś pamiątkę po tobie. - zażartowała. Poczułem nieprzyjemny uścisk w żołądku. Ona naprawdę byłą niepoprawną optymistką jak ja. Może nie powonieniem z nią być? Może źle zrobiłem. Mówi się, że związki powinny się dopełniać, a tymczasem my byliśmy praktycznie tacy sami.
- Karona... Przepraszam cię, ale ja chyba popełniłem wielki błąd wdając się z tobą w związek. - szepnąłem cicho, spuszczając wzrok. Byłem takim tchórzem, że nie miałem odwagi spojrzeć jej prosto w oczy.
- Co ty mówisz, Levi... - zaniepokoiła się. Uczyniła krok w moją stronę, a ja odsunąłem się nieco dalej.
- Nie podchodź do mnie! - zawołałem, co wywołało na jej twarzy szok. Odważyłem się podnieść moje złote tęczówki na jej postać. Te wszystkie blizny, które zdobiły jej ciało. Te wszystkie rany, które jeszcze się nie zagoiły. To wszystko było moją winą. Jak mogłem żyć przy niej ze świadomością, że ją skrzywdziłem.
- Przepraszam cię, ale nie możemy być razem. - powiedziawszy to, odszedłem w nieznanym mi kierunku.
< Karona? Wybacz, że tak długo :/ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!