Nie wiedziałam, co mam zrobić. Nie czułam zażenowania czy radości, ale okropny strach, któremu udało się zawładnąć moim drobnym ciałem. Nie przypuszczałem, że mojego towarzysza można tak łatwo wyprowadzić z równowagi. Zlękniona wycofałam się nieco do tyłu, jak to zawsze miałam w zwyczaju, gdy działo się coś złego.
- Skuj mordę! - odwarknął Alois, przybliżając się śmiałym krokiem do nieco zdezorientowanego wilka. Uśmiech z jego pyska zszedł, a został zastąpiony strachem.
- Spokojnie, to było tylko żarty. - wytłumaczył się. W oczach mojego przewodnika dostrzegłam znajomy błysk. Taki sam widziałam w oczach ojca. Złapał nieznajomego wilka, którym cisnął o pobliskie drzewo. Jego ciało zjechało po pniu, pozostawiając za sobą smugę szkarłatnej cieczy.
- Tylko żarty! - zawołał Alois, uśmiechając się psychopatycznie. Przeraził mnie ten uśmiech. Podszedł do zwijającego się z bólu wilka. Nadepnął mu na brzuch, kręcąc w nim łapą. Wyraźnie sprawiało mu przyjemność fakt, że basior krzyczał z bólu.
- Alois! - postanowiłam się przełamać. Złapałam basiora w pasie, po czym go odsunęłam siłą od zranionego przeciwnika. Nie chciałam, aby zrobił coś gorszego. Towarzysz spojrzał na mnie kpiąco. Odepchnął mnie od siebie.
- Nie wtrącaj się, Leslie. - uprzedził mnie chłodnym tonem. - On musi za to zapłacić! - warknął, patrząc w stronę wilka, plującego krwią.
- Nie widzisz, że już go odpowiednio zraniłeś? - zapytałam cicho. - Chcesz go pozbawić życia?
Alois nie odpowiedział. Złapał mnie za łapę, ciągnąc dalej w głąb lasu. Nie odzywał się do mnie słowem. Po prostu uznał, że będziemy dalej iść, jakby nic się nie stało. Jednak dla mnie nie było to takie proste. Gotowało się we mnie mnóstwo emocji, ale nie pozwoliłam wyjść im na wierzch.
< Alois? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!