Odsunąłem się od siebie, głęboko patrząc w jej oczy. Nie mogłem oderwać od nich spojrzenia, gdyż kojarzyły mi się z aniołami. Westchnąłem ciężko.
- Coś się stało? - zapytała Karona, wpatrując się we mnie z troską. Uśmiechnąłem się lekko, po czym pokręciłem głową.
- Nic się nie stało. Po prostu nie mogę uwierzyć, że mam takie szczęście. - rzekłem.
- Weź, bo się zarumienię. - w formie zabawy, łapa mojej dziewczyny uderzyła w moją klatkę piersiową. Złapałem ją za łokieć i przerzuciłem sobie przez ramię.
- Levi! Co ty robisz?! - zestresowała się nieco.
- Będzie kara, moja droga. - mrugnąłem do niej, a ona wypuściła z głośnym świstem powietrze. Szczerze powiedziawszy lubiłem jej każdy gest. Okazywała w każdym sporo emocji. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę tak oczarowany jakąś waderą.
Nasza wspólna droga, dopiero się rozpoczynała, a ja już wiedziałem, że nie mam zamiaru szybko jej skończyć.
- Powodzenia. - szepnąłem do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!