poniedziałek, 11 maja 2015

Od Notte - Koszmary

- Co się stało? - zapytał podchodząc.
- Nic... Nie sądzisz, że za długo tu jesteśmy?
- Nie wiem, ale wiem, że w nocy raczej z niechęcią będę podróżował.
- Yhym. - nie wiem czemu ogarnęła mnie straszna chęć wyjścia i powrotu na tereny watahy.
- Może pójdziesz spać?
- Dobrze, dobrze. Dobranoc.
Spojrzał na mnie zaniepokojony jednak pijany snem ułożył się na posłaniu. Zamknęłam oczy. Nie mogłam wytrzymać. Widziałam wilka rozszarpującego raz po raz członków naszej watahy. Był srebrno-czarny, a jego rozpalone białe oczy migotały pomiędzy tumanami kurzu. Krew zalała polanę na, której odbywała się wojna. Jednak on nie był sam. Było dużo innych wilków z grubsza podobnych do niego. Wszyscy przypominali bardziej duchy nie wilki. Najgorsze było to, że nie mogłam walczyć. Ja tylko leżałam na trawie nie mogąc się ruszyć. Po chwili podszedł do mnie ów koszmar. Uśmiechnął się diabelsko ukazując zakrwawione kły. Schylił się i poczułam jego zimny oddech. Z każdym uderzeniem serca coraz zimniejszy i bliższy. Jednak on stał w bez ruchu. Ja dalej nie mogłam się ruszyć. Wtedy zobaczyłam jednak coś jeszcze gorszego. Legenda ukazała się w mojej pierwszej wizji. Król cieni spoglądał z uwagą na wilki z naszej watahy. Jego wzrok zatrzymał się na pewnym basiorze. Miał czerwoną grzywę, puste oczodoły i cały pomalowany pysk. Jednak coś mi tu nie pasowało... To podobieństwo. Cień zeskoczył z pagórka i ruszył w stronę samca. Ów basior tylko się obrócił i zanim podbiegł do niego napastnik skoczył na niego. To była straszna walka. Duch stojący nade mną przebudził się z bezruchu.
- Tak to się może skończyć... - wyszeptał i odszedł w ciszy.
Wojna dalej trwała i cały obraz stopniowo zanikał. Detale już nie były widoczne, a cały teren tonął wręcz we mgle. Zlana potem otworzyłam oczy. Zmusiłam się do zaśnięcia. Rano dobrze wiedziałam, że trzeba już wracać. Tak też zrobiliśmy. To było nie lada wyzwanie. Jednak dla wilka właściwie było to do zniesienia. Gdy byliśmy już na terenach watahy pożegnałam się z Jekyllem i odeszłam w swoją stronę. Mój koszmar ukazał się i to z uśmiechem. Wilk, a raczej duch wychylił się zza drzewa i spoglądając na mnie martwo odbiegł. Stałam jak wyryta na leśnej ścieżce. Nie wiedziałam co to było. Koszmar czy prawda...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!