Jęknęłam cicho.
- Levi... - szepnęłam.
- Przepraszam, Karona... - powiedział i mnie przytulił.
Z mojego oka spłynęła łza bólu. Czy Levi zrobił to celowo? Heh, na pewno nie. Nie zrobiłby tego... On... on chciał mi tylko pomóc...
Nagle wybiegła spłoszona para alf. Gdy zobaczyli nas, całych ubrudzonych krwią, przerazili się...
- Levi! Karona! Co się, do cholery, stało?! - Krzyknął Gustaw, a ptaki siedzące na pobliskim drzewie, odleciały.
- Ja... ja nic jej nie zrobiłem, ja jej tylko chciałem pomóc... - szepnął Levi.
- Ginewro? - szepnęłam cichutko, niemal niesłyszalnie.
- Tak? - odpowiedziała wciąż nieco przerażona tym widokiem.
- Czy... czy mogłabyś mi pomóc?
- Oczywiście... - Ginewra wzięła mnie do swojej jaskini, a Levi za mną patrzył. Chciał wbiec za mną, lecz Ginewra mu nie pozwoliła. Po jakiś trzech godzinach, wyszłam w lepszym stanie. Na moim pięknym, białym futrze, zostały okropne blizny. Obraz przed moimi oczami stał się wyraźny.
- Karona! - krzyknął Levi i mnie przytulił. - Przepraszam!
- Nic się nie stało, to nie twoja wina. To ja chciałam polować i.. i.. i wtedy to się wydarzyło...
Nagle zauważyłam czołgające się duże zwierzę. To był ten jeleń!
Podeszłam do niego. On patrzył na mnie. Dobiłam go, i patrzyłam jak kona. Fakt, nie lubię zabijać, ale zemsta jest słodka.
Popatrzyłam na Levi'ego.
<Levi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!