- Dziękuję! - powiedziałam uśmiechając się.
- Nie ma za co. - odparł.
- Jest! Bardzo ci dziękuję! - przytuliłam Levi'ego.
Nie wiem dlaczego, ale bardzo go lubiłam. Znamy się bardzo krótko...
- Może pójdziemy na tamtą górę? - zaproponował.
- Pewnie! - odpowiedziałam radośnie.
Po chwili patrzyliśmy na zachodzące słońce. Zrobiło się zimno. Kiedy zawiał wiatr ja i Levi zadrżeliśmy w tym samym czasie. Obaj również w tym samym czasie przybliżyliśmy się do siebie, aby się ogrzać. Zaczęłam nucić, a nucenie zamieniło się w śpiew:
- Ładnie śpiewasz...
- Dziękuję...
- Nie ma za co...
- Levi?
- Tak?
- Lubię cię...
- Też cię lubię...
< Levi? Mało weny... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!