Leżeliśmy na trawie. Levi popatrzył na mnie swoimi pięknymi oczami. Spojrzałam na czarny rzemyk, który mi podarował. Był śliczny. Zawsze będę pamiętać o Levi'm.
- Levi?...
- Tak? - zapytał.
- Czy w przyszłości planujesz szczeniaki?
- Ech... to trudne pytanie. - odpowiedział. - Ale... no chyba tak...
- Aha, okej...
- A co?
- Nie, nic.
- Na pewno?
W odpowiedzi złożyłam krótki pocałunek na jego ustach.
- Wiesz co? Pachniesz trochę jak... maliny... - powiedziałam.
- Ech... jadłem maliny! - zaśmiał się.
- Yhm... - odpowiedziałam. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Czułam bicie jego serca. Tak zasnęliśmy. Po chwili coś nas obudziło. Ziewnęłam przeciągle.
- Co to? - spytał.
- Nie wiem, ale... ruszamy tam!
Po chwili biegliśmy w stronę dźwięku. Okazało się, że to ryczał jeleń. Przekręciłam głowę na bok patrząc na Levi'ego, który pokiwał twierdząco głową. Miałam na myśli tylko jedno:
''Naskoczyć, złapać i zjeść"
Levi wystartował pierwszy, a ja naskoczyłam na jelenia z przodu. Spłoszone zwierzę zaczęło kopać racicami i machać łbem z potężnymi rogami. Uderzył mnie rogami i odepchnął mnie racicami. Uderzyłam w drzewo.
- Karona! - usłyszałam Levi'ego i zamknęłam oczy ze zmęczenia...
< Levi? Szok, nie? Nie bój się, żyję xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!