Rozejrzałam się po okolicy zwlekając chwilę z odpowiedzią.
-Wnioskuję, że ty również nic nie jadłeś. Nie mylę się prawda?-basior skinął głową, dając mi do zrozumienia, że on także był o pustym żołądku.-To nie dobrze. Potrzebujesz na dziś sporo energii. Nie zwlekajmy, więc... mamy jeszcze 48 minut, by coś upolować.
Po raz kolejny spotkałam się ze zgodą Levi'ego. Truchtem ruszyliśmy w stronę stada, które wcześniej udało mi się wypatrzeć. Dzieliło nas może pół kilometra, ale nie kryliśmy się zbytnio. Oboje mieliśmy tą przewagę nad ofiarami. Nasze futra zlewały się z kolorem suchej trawy, co pozwalało nam na nieco swobodniejszy ruch niż na zielonych łąkach.
-Teraz rozumiem, czemu wybrałaś to miejsce- zerknął na mnie z uznaniem.- Jaki mamy plan?
-Najpierw obierzmy cel.
-Hmmm... co powiesz na tą łanie?- wskazał na klępę odłączoną od stada.
Przyjrzałam się jej bacznie, wyszukując jej słabych punktów. Cóż... wyglądała na zdrową, silną, ale głupią. Co jakiś czas zerkała w stronę swojego stadka, po czym odchodziła jeszcze kawałek w poszukiwaniu soczystszej roślinności.
-Wydaje się w porządku. To teraz zróbmy tak. Jestem od Ciebie nieco mniejsza i wnioskuje, że lżejsza. Zakradnę się między nią, a jej stado, nie pozwalając jej dołączyć do reszty. Spróbuje odciągnąć ją jeszcze kawałek i wtedy wkroczysz ty. To jak ją złapiesz, pozostawiam Tobie. Będę cały czas za nią, więc pomogę Ci ją unieruchomić- mówiłam bez zastanowienia. Basior przekrzywił nieco łeb, ale zaraz na jego pysku pojawił się znajomy uśmiech.
Eh... cóż za pozytywna istota.
-Tak jest- zażartował, po czym odszedł kawałek ode mnie zajmując pozycję.
<Levi? Sorka za tak długi czas oczekiwania :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!