Hidden była osobą, która zawsze miała naprawdę wiele pytań i czasem wydawała mi się wręcz upierdliwa na swój sposób, jednak wciąż ją uwielbiałem. Widziałem, że dostrzegała we mnie coś więcej niż jedynie brata, byłem dla niej swego rodzaju autorytetem, co motywowało mnie do udoskonalania swojej osoby i stawania się coraz lepszym wilkiem, by dawać jej jak najlepszy przykład. Chciałem, aby w przyszłości z zasadzonych w niej ideałów i nawyków wyrosło coś wspaniałego. Chociaż wiadomo, że to ja obejmowałem po rodzicach władzę, nie byłem jeszcze pewien, czego dokładnie chcę. Ale jeśli zrezygnowałbym z kierowania Fortis Corde, o ile w ogóle zostanę do tego dopuszczony, chciałbym, aby to Hidden zajęła moje miejsce. Nie miałem co do tego najmniejszych wątpliwości, według mnie miała predyspozycje, szczególnie, że była szkolona przez Patton’a i mnie, więc na pewno oboje zaszczepiliśmy w jej odpowiednie zachowania.
- Szczerze – Zacząłem wypowiedź po chwili zastanowienia, patrząc w zaciekawione oczy siostry. – Wiem, że może ci się to wydać dziecinne, ale bardzo przywiązałem się do tej jaskini. Mam wrażenie, że nigdy nie będę w stanie przyzwyczaić się do innej. Czuję, że tutaj jest moje miejsce. Według mnie główny Alfa powinien mieszkać w jaskini swoich poprzedników.
- Hm, faktycznie, wydaje mi się, że to ciut dziecinne podejście, ale cię rozumiem. Ja wolałabym mieszkać na swoim, ale to chyba dlatego, że nie zwracam zbytnio uwagi na miejsce, w jakim przebywam, bo i tak ciągle gdzieś wychodzę.
- Właśnie, to śmieszne jak wiele wilków spędza cały dzień w jaskini, zamiast wyjść na słońce i cieszyć się wspaniałą jesienią. Kocham tą porę roku. Jest taka nostalgiczna i depresyjna, a jednocześnie kolorowa. Ale i tak wolę zimę – Rzekłem. Bardzo płynnie przeskakiwaliśmy z tematu na temat, bardzo lubiłem to w rozmowach z Hidden. I czułem, że naprawdę obchodzi ją to, co mam do powiedzenia. Przy niej nie czułem się ignorowany w żaden sposób.
- Hm, w sumie, też najbardziej lubię zimę. Właściwie, lubię tylko ją.
- Dlaczego?
- Chyba po prostu tak mi pasuje – Wyjaśniła. – Czuję, że to taka moja rzecz. Podoba mi się, kiedy pada śnieg, jest zimno, ciemno, martwo. Wszechobecna cisza i estetyczna biel. Wspaniałe.
- Chyba urodziłaś się w złym klanie – Zaśmiałem się.
- Gdybym urodziła się w Luminosum Iter, nigdy nie poznałabym ciebie, a więc urodziłam się we właściwym, braciszku – Mruknęła, uśmiechając się delikatnie. Spojrzałem na nią. Miała w sobie coś bardzo niepokojącego. Wydawało mi się, że jej spokój, opanowanie i dobroć nie potrwają długo. Czułem, że wiele się jeszcze wydarzy, i niekoniecznie będą to miłe rzeczy. Ale szczenięca intuicja nie jest nieomylna, a właściwie jest znikoma szansa na to, by jakieś moje przypuszczenia się sprawdziły.
- Ech, to urocze – Uśmiechnąłem się delikatnie. – Cieszę się, że mnie doceniasz, Hidden. To rzadkość, jeżeli o mnie chodzi. Szczególnie teraz, kiedy nadal jestem szczeniakiem i jakiekolwiek słowa wypowiedziane z mojego pyska, nieważne czy mądre czy głupie, są wyśmiewane. Dlatego cieszę się, że chociaż jedna osoba w tym Klanie mnie słucha.
- A reszta rodzeństwa? Rodzice?
- Chodzi o wilki poza rodziną. Poza tym, oni też niezbyt… - Westchnąłem. Nie byłem pewien, czy dobrze robię, opowiadając jej o kompleksach, które mnie dręczą. Może w przyszłości wykorzysta to przeciwko mnie? Była tak nieobliczalna… - A ty? Masz jakieś problemy, coś cię trafi? Chciałabyś pogadać?
< Hidden? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!