Ivy zasugerowała mi parę tematów, które ją najwidoczniej ciekawiły. Zerknąłem na nią po raz ostatni nie znajdując żadnego powodu, dla którego mógłbym nie ujawnić jej pewnych kwestii. Może i znałem ją krótko, ale z pewnością mogłem śmiało przyznać, że jej ufałem.
— Nie planuje w przyszłości zostać Alfą — mruknąłem w zadumie, myśląc jak wytłumaczyć jej to tak, aby zbytnio nie zdradzać swoich planów. Planów związanych z jej osobą. — Oczywiście nie znaczy to, że nie chcę wspierać rozwoju watahy — dodałem szybko, ale zauważyłem, że w jej oczach, że nie potępia mojej decyzji, co mnie uspokoiło. — Chciałbym wieść spokojne życie u boku... partnerki.
Na słowo partnerka Ivy zareagowała nieznacznie.
— Kontynuuj proszę — zachęciła mnie, gdy na chwilę zamilkłem zaintrygowany jej niespodziewaną reakcją.
— No tak — powiedziałem do siebie. — Odnośnie relacji z moim rodzeństwem to raczej nie ma o czym mówić. Nie mogę powiedzieć, że jestem do nich przywiązany, ale kocham ich. To w końcu moja rodzina. Myślę, że mamy zbyt dużą rozbieżność charakterów, żebyśmy mogli żyć obok siebie bez żadnych spięć. — Z moich ust wylał się potok słów.
Bowiem wreszcie mogłem się komuś wygadać, powiedzieć bez obaw jak naprawdę się czuję wobec mojego rodzeństwa. Kilka razy próbowałem podjąć ten temat z rodzicami, lecz dla Avalanche zdawało się to zbyt delikatną sprawą — sądziłem, że to przez jej własne stosunki z rodzeństwem, a z kolei Elias przeżywał utratę mojej przybranej siostry, którą niezbyt dobrze pamiętałem. Brooke została zabita tuż po naszych narodzinach.
— Rozumiem — rzekła Ivy, wpatrując się we mnie ze swego rodzaju zrozumieniem.
— Coś jeszcze chcesz wiedzieć? — zapytałam, spoglądając na nią wyczekująco.
Zastanowiła się chwilę.
— Jakie stanowiska zamierzasz objąć?
— Stratega — odparłem.
Moja odpowiedź zaskoczyła Ivy.
— Tego się nie spodziewałam — powiedziała szczerze. — Jestem ciekawa jak dasz sobie radę na tym stanowisku — dodała z uśmiechem.
Ja również się uśmiechnąłem.
— Mam takie jedno pytanie, ale nie jestem pewna czy dobrze je odbierzesz — zaczęła niepewnie.
Zaintrygowany jej słowami, przechyliłem lekko głowę na bok. Nie zdałem sobie sprawy z tego odruchu.
— Jakie?
< Ivy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!