piątek, 13 października 2017

Od Altheny - C.D. Clive'a "Tajemnice"


A więc to musiało go tak gryźć – pomyślałam. W sumie nie dziwiłam mu się, i nie miałam zamiaru tego ukrywać
- Możesz mi wierzyć lub nie, ale w tej kwestii stoję po waszej stronie. Obrzydza mnie to, czego się dopuścił i nie mam zamiaru tego tolerować. Osobiście doprowadzę do odpowiedniego ukarania go. Współczuję Sairze, tak jak i wam wszystkim. Jeśli będzie wam się wydawało, że znów chce dokonać czegoś równie haniebnego, powiadom mnie o tym. Zajmę się resztą – zapewniłam go, jednak on chyba nie do końca mi wierzył, bo jedynie skinął ponownie głową i po chwili odszedł. Ja tymczasem ponownie skupiłam się w pełni na szczeniaku
Chciałam mu się przyjrzeć, odpocząć, jednak nie mogłam tego tutaj zrobić. Temperatura i warunki nie były odpowiednie dla nowo narodzonego szczeniaka, więc musiałam się jak najszybciej pozbierać z powrotem. Wstałam i delikatnie wzięłam malucha do pyska. Był bardzo zimny i wiedziałam, że nie mam dużo czasu. Strasznie żałowałam moich wcześniejszych decyzji...
***
Gdy tylko dotarliśmy do Twierdzy, zorientowałam się że Fallena tu nie ma. Najpewniej nie wiedział, że opuściłam nasz dom. Ułożyłam się w głębi jaskini, na miękkim posłaniu. Wylizałam małego jeszcze jeden raz, bardzo dokładnie. Wtulał się w mój brzuch, chcąc się ogrzać, jak i w poszukiwaniu jedzenia. Delikatnie trąciłam go nosem, nakierowując go w odpowiednim kierunku, a po chwili już zaspokajał swój wielki apetyt. Przez jakiś czas przyglądałam mu się, centymetr po centymetrze – jego sierść miała prawie identyczny odcień, co moja, jednak znaki które ją zdobiły wyglądały jakby były „żywcem zdjęte” z Fallena. Nasz syn posiadał nawet identyczną bliznę na prawej łopatce. Nie byłam pewna, skąd ona się wzięła, jednak w naszym magicznym świecie wszystko było możliwe.
Gdy jednak „przestudiowałam” dokładnie wygląd małego i nacieszyłam się tym, że żyje, wróciłam myślami do mojej rozmowy z Clivem. Oczywiście, nie chciałam dopuścić aby mój partner się o tym dowiedział. Nie powinnam była się tam zapuszczać, ani tym bardziej zdradzać swoje częściowe poglądy, jednak ciemny basior wydawał się godny zaufania. Poza tym, nie chciałam ukrywać swojego oburzenia postawą jednego z członków Cecidisti Stellae. Szczerze współczułam Sairze, choć teoretycznie nie powinnam. Byłam przecież jednym z „tych potworów”...
Myśli te towarzyszyły mi do czasu, aż wrócił mój partner


< Clive? Ciągniemy czy kończymy? Btw sorki za tak długi czas oczekiwania i brak kontaktu ;-; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!