środa, 18 października 2017

Od Arcady'ego - Potrafisz pokochać zabójcę?

Mogłem się spodziewać, że prędzej czy później do tego dojdzie. Na tereny Cecidisti Stellae zawędrował kolejny, niczemu niewinny szczeniak, z tą różnicą, że ten posiadał o wiele mniej szczęścia w życiu. Młoda samiczka zaraz została ostro poturbowana przez żądnego krwi Fallen'a. Alfa od dawna nie zabił nikogo, a teraz nadawała się ku temu idealna okazja.
Jednak Fallen jak to Fallen, zawsze udawało mu się w paść na genialny pomysł. Tym razem postanowił, że to nie on wykończy ofiarę, a tego honoru dopuszczę się ja. Jego rozkaz roznosił się pustym echem w mojej głowie i pulsował niczym najgorszy ból. Na drżących łapach podszedł do zakrwawionej istotki. Mała nie miała żadnych szans. Oboje zdawaliśmy sobie z tego sprawę.
— Arcady, chcesz zostać w naszych szeregach czy skończyć jak ona? — zapytał groźnie Alfa.
Piastowałem na stanowisku mordercy i jako jedyny z zabójców nikogo nie zabiłem. Nie miałem z tym problemu, ale Fallen widocznie już tak. Z jednej strony mu się nie dziwiłem, bo jednak przez coś nasz Klan posiadał swoistą opinię, z drugiej wolałem, żeby to on zabił Esmé.
Jako szczeniak zabijałem, jednak teraz czułem przed tym dziwny strach. Zupełnie jakby to miało być moje pierwsze morderstwo w życiu. Nie chciałem tego, nie chciałem... A jednak podszedłem do samiczki i łapiąc jej głowę w obiema łapami, przekręciłem ją gwałtownie, a do moich uszu doszedł nieprzyjemny chrzęst.
— Czy to było takie trudne? — zapytał oschle.
Pokręciłem głową automatycznie, czując jak z mojego czoła skapują kropelki potu. Nie śmiałem podnieść wzroku znad truchła szczeniaka, wpatrując się w niego z nadzieją, że zaraz się podniesie. 
Fallen odszedł. 
Oddychając ciężko, ruszyłem w jego ślady. Moje kroki skierowały mnie do miejsca, w którym najmniej chciałem się znaleźć, a jednocześnie do osoby, o której opinię bałem się najbardziej. Co powie Sierra? Jak się zachowa? Uzna mnie za potwora? Wszystkie te pytania krążyły wokół mojej głowy.
Kiedy stanąłem u wejścia do jej jaskini, zobaczyłem, że spała. Nie spodziewała się mnie dzisiaj, ale nie przejąłem się tym zbytnio. Podszedłem do niej i wtuliłem się w nią od tyłu.
Spazmatyczne drgawki zaraz zawładnęły moim ciałem. Sierra obudziła się i bez słowa odwróciła w moim kierunku, przytulając mnie do swojej piersi. Zaczęła głaskać mnie po głowie i szeptać do ucha kojące słowa.
— Zabiłem kogoś — wydusiłem z siebie zdławionym głosem.

< Sierra? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!