Nie odwrócił się, choć pewnie sporo go to kosztowało. Wiedziałam, że młodzik zrobił to celowo, jednak mój umysł krążył dookoła innego tematu. Gdzieś w głębi biłam się z myślami, a dokładniej rozważałam jak wyglądałoby moje życie gdybym znalazła się w innym z klanów. Możliwe,że nigdy nie wzięłabym się za trening... Przecież nie powiem wszystkim, że ćwiczyłam ponieważ zazdrościłam umiejętności waderze, która zdecydowała się mnie przyjąć. W każdym razie, ile wspaniałych znajomości przebiegłoby mi przed nosem ... Cieszyłam się, że tu należę, i z pewnością nie planowałam tego zmieniać.
- Wiesz Sam... - Zaczęłam niepewnie, tak, aby nie wysłać mu sprzecznych sygnałów. - Również masz we mnie przyjaciółkę.
Byłam pewna, że usłyszał, jednak nie odpowiedział. Mimo to postanowiłam ponownie się odezwać.
- Więc, jak ci minęła wczorajsza lekcja? Myślisz, że złapiesz wspólny język z Pattonem?
- Wydaje mi się, że tak. Jest to wilk wymagający, prawie każdy czuje do niego respekt, jednak potrafi przestawić się na dobrego nauczyciela.
- Mhm... - Mruknęłam dający tym samym znać aby kontynuował.
- W sumie to nie robiliśmy nic ważnego, choć pozyskiwanie informacji też jest swego rodzaju treningiem. Głownie opowiadał mi o wilkach z naszego klanu.
- Rozumiem, więc, dowiedziałeś się czegoś ciekawego?
- Tak, i mam do ciebie pytanie z tym związane. - Dopowiedział dość szybko, ponownie kierując wzrok w moją stronę. Zaskoczyło mnie to, ponieważ nie mogłam doszukać się w pamięci czegoś, co Patton mógłby o mnie wiedzieć.
- Słucham zatem. Jeśli będę w stanie udzielić odpowiedzi to to zrobię.
- Dlaczego zmieniłaś stanowisko? - Jego słowa zostały wypowiedziane tonem ciekawskim, wręcz nakazującym odpowiedź.
- Było kilka powodów, po pierwsze nie miałam co robić. Wroga mieliśmy, i nadal mamy tylko jednego, natomiast Patton nie chciał wysyłać mnie samej na tereny Cecidisti Stellae. Byłaby po misja samobójcza. A po drugie... uznałam, że nie jest to zadanie dla mnie. Bron, którą się posługuję często zabija na kilka uderzeń. Gdybym miała jakieś sztylety lub ewentualnie miecz czy włócznię... Po prostu Parasyte nie jest bronią do cichego zabijania. - Wytłumaczyłam nie zrywając kontaktu wzrokowego a wyraz pyska Sama wyrażał zaspokojenie ciekawości.
Cisza po raz kolejny przepełniła nasz dialog, zastanawiałam się jak ułożyć sobie dzisiejszy dzień. Spojrzałam na łąkę rozpościerającą się przed moją jaskinią. Krople porannej rosy spoczywały na zmęczonych jesienną pluchą źdźbłach trawy a nad ziemią wisiała dość pokaźna mgła. Słońce natomiast dopiero co przebijało się przez gałęzie Orlego Lasu widniejącego na horyzoncie. Istotnie, dzień zapowiadał się pięknie. Jednak nie chciałam jeszcze wychodzić z jaskini, miałam inne plany na tą chwilę.
- Więc może dowiesz się o mnie czegoś jeszcze. - Zaczęłam, a cała uwaga jak i zainteresowanie basiora skierowały się na mnie. - Początkowo miałam należeć do Virdi Agmen. Nie planowałam tui dołączać.
- A co sprawiło, że jednak tu jesteś? - Zapytał zwracając się w moją stronę.
- Przypadek, zrządzenie losu... albo jakaś inna siła nadprzyrodzona. Po prostu, nagle stwierdziłam, że nie mam zamiaru iść dalej, i znajdę alfę dokładnie tych terenów. Dobra, ale dość o mnie. Powiedz coś o sobie.
- O mnie... nie mam co! - Zawołał przy okazji śmiejąc się. Również się uśmiechnęłam, po czym poczochrałam go po łbie. Lubiłam to robić, choć jemu najpewniej nie sprawiało to przyjemności.
- Nie chodzi mi o historię. Opisz siebie, powiedz jakie masz plany na przyszłość... jak wygląda wasza relacja z rodzeństwem. Jest dużo rzeczy, których o tobie nie wiem. Ty natomiast wiesz o mnie aż za dużo. Nie zdradzę ci ani jednej informacji więcej, puki sama czegoś od ciebie nie usłyszę.
Na pysku Sama pojawiło się coś w rodzaju zadumy. Wybierał, lub układał informacje przy okazji co chwilę na mnie zerkając. Tak jak mówiłam, było to słodkie... biorąc pod uwagę, że nadal lekko się rumienił.
<Sam, czego się o tobie dowiem?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!